Zakładki

sobota, 29 grudnia 2012

....i po Świętach

Tyle przygotowań, czasu spędzonego na porządkach, gotowaniu i robieniu wszystkiego aby te kilka dni było magicznych i wyjątkowych, a one jak już się pojawią to chwila i przemijają. I znów musimy czekać na nie tak długo.
W tym roku Święta były dla nas wyjątkowe, pomimo tego, że daleko od najbliższych, to jednak takie magiczne, bo czuliśmy Kacpra w brzuszku. Jak pojadłam to wiercił się w brzuchu z radości :-).
Wigilię spędziliśmy u nas w domku. Przyszli nasi najbliżsi znajomi z dziećmi oraz brat mojego męża. Ja przygotowałam potrawy, mieszając naszą tradycję z angielską.  Spędziłam dwa dni w kuchni ale chyba wszystkim smakowało, bo większość potraw znikneła odrazu. Było dużo śmiechu i radości, dzieci są nie samowite, jak w naturalny sposób potrafią rozweselić dorosłych.

Pozostałe dwa dni spędziliśmy ze znajomymi. W Pierwszy Dzień Świąt byliśmy u znajomych z wizytą. Obiadłam się za wszystkie czasy, brzuch to pękał mi w szwach :-). Musiałam też kilka razy położyć się na kanapie, bo bolały mnie plecy od siedzenia tylu godzin na krześle. A jak wracaliśmy do domu to miałam problem z włożeniem kozaków. Po raz pierwszy spuchły mi nogi.
A Drugi Dzień Świąt pojechaliśmy na kawkę do Starbucks i kupiliśmy Kacperkowi troszkę ubranek, bo w Szkocji zaczeły się przeceny.
 
 
 
 
Za 3 komplety pajacyków po 3 sztuki zapłaciłam 22 funty. Nie jest źle. Cena nie jest wygórowana wychodzi 7-8 funtów za komplet. cena regularna była 14 funtów, uważam , że to za dużo jak na komplet pajacyków.
 
 

sobota, 22 grudnia 2012

leniwa sobota

Dziś od samego rana nie było ciekawie. Obudziłam się o 9 i nic mi się nie chciało. Pogoda jak zwykle nie rozpieszcza, ciemno, zimno, wieje i pada już 3 dzień. Nie ma nawet króciutkiej przerwy w tym padaniu tylko leje cały czas. Budze się i nic mi się nie chce a jeszcze tyle trzeba przygotować na święta. Może jutro bedzie lepiej jak wróce z pracy to bedzie mi się chciało coś zrobić. A dziś przeleżałam prawie cały dzień, na szczęście byłam dziś w pracy na 17 więc musiałam się ubrać i wkońcu podnieść.
A w pracy nudy, dobrze, że jeszcze tylko jutro i znowu 3 dni wolnego upi :-)

Zdjęcie nie oddaje tego co siedzieje na zewnątrz, wichura i deszcz
Ale pogoda nie przeszkadza mojemu synkowi wariować w brzuszku. Bardzo dobrze, że kopie mamusie, dzięki jego kopniaczką i pływaniu w brzuszku mój humor się poprawia. Gdy go poczuje od razu jest mi lepiej kochany chłopczyk :-)
Dobranoc
Aga 

coraz bliżej święta

Dziś już piątek, nie mogę uwierzyć, że jeszcze tylko weekend i mamy Boże Narodzenie.
Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. Wykonałam prawie w 100% mój plan na dziś.
Kuchnia wysprzątana do końca, zostały podłogi ale to już jak skończe gotować pyszności na wigilię. Korytarze posprzatane, pokoje i łazienki też, pozostało poodkurzać i pomyć podłogi. Pranie zrobione, obiadek ugotowany-pyszna rybka, którą złowił mężuś ;-), pościel przebrana, stos prania poskładany i pochowany do szafek. Tyle rzeczy zrobionych a spałam do 9.30 well done Aga!!!!!!
Choinka skończona, stoi dumnie w pokoju na głównym miejscu. Nie mogę przestać na nią patrzeć, uwielbiam te kolory i światełka jak odbijają się od kolorowych bąbek.
Na zdjęciu choinka w początkowej fazie i mój brzuszek na dzień dzisiejszy :-)


 
Ach mąż śmieje się ze mnie, że jestem jak duże dziecko, ale ja nic na to nie poradzę. Dziś też dostaliśmy kartkę od moich rodziców i jak czytałam życzenia to łzy mi płyneły. Nie mogłam zapanować nad sobą. Może dlatego, że w tym roku mieliśmy spędzać Święta razem, ale niestety jestem w 7 m-cu i raczej nie wskazane jest latać samolotem. Bardzo się cieszę, że jestem w ciązy, czekaliśmy na to tak długo i damy rade spędzić Święta sami ale jak zobaczyłam te życzenia to serce mi ścisneło. Może dlatego, że to już 5-te Święta, które spędzamy zdala od domu i od kochanej rodzinki. Ale jest skype i będziemy mogli sobie pogadać i pooglądać się na wzajem ;-).
To tyle na dziś czas na relaks. Ciepła herbatka, jakiś filmik i coś słodkiego, bo za oknem wichura, deszcz i zimno, brrrrrr.
PS. udało mi się wkońcu kupić Rafaello, od 4-tego miesiąca miałam taką ochotę na te białe kulki ale nigdzie nie mogłam ich znaleźć i dziś nareszcie po 3 m-cach poszukiwań mam-pyyyyychaaaaaaaaa!!!!!

czwartek, 20 grudnia 2012

Zwariowany dzień



Ach co za dzień, nareszcie mam czas żeby usiąść z gorącą herbatką i obejrzeć film "To właśnie miłość". A co tam Święta coraz bliżej to czas zacząć oglądać świąteczne komedie i romanse-uwielbiam. Mogę oglądać wszystkie filmy związane z tematem świąt - grudzień to najlepszy czas na to.

Ale nie o tym miało być. Od rana ten dzień jest zakręcony. Wstałam o 8.30 i nie mogłam uwierzyć, tak było ciemno za oknem, że to ta godzina. Zimno, wieje i pada taka u mnie pogoda świąteczna, nie chce się z domu wychodzić. Ale niestety do pracy trzeba iść dobrze, że tylko 2,5 godzinki. Wróciłam o 12.30, szybko przebrałam się i na zakupy. Ostatnie świąteczne drobiazgi i jedzenie. Gdy wróciłam do domu było już ok. 16, szybki obiad i porządki świąteczne. Udało mi się dziś tylko z kuchnią, prawie skończona i popakowałam wszystkie pezenty-nareszcie!!!! O 18.30 angielski- 2 godziny i teraz nareszcie w domku, czas na relaksik.
Dobrze, że Kacperek w brzuszku grzeczniutki i mogłam spokojnie pozałatwiać wszystkie sprawy. teraz troszkę czuje mój brzuszek ale i tak nie mogę narzekać. Nogi mi nie puchną, nie czuje się ociężała, mogę wciąż pracować, więc jest dobrze. Mam nadzieję, że ne napisałam tego w złą godzinę i od jutra mi się nie pogorszy.
Pozdrawiam cieplutko
Aga

środa, 19 grudnia 2012

ready, steady, go

...no to zaczynamy. Obiecałam sobie, że jak będę w 30-tym tygodniu ciąży to założę pamiętnik, żebym mogła zapisywać wszystkie swoje uwagi dotyczące ciąży i pamiętać jak to było. Nadszedł więc ten czas kiedy teraz już jest z górki, zostało ostatnie 10 tygodni, nie mogę uwieżyć. Niby nie długo ale długo, bo teraz czekam żeby zobaczyć moją malutką rybeczkę po tej stronie brzucha.
Zapraszam wszystkich, którzy chcą poznać mnie i razem ze mną cieszyć się największą przygodą w moim życiu.
Aga