Dziś przedstawie kilka denek, które pokończyłam, no to zaczynamy:
Zaczynając od lewej mamy:
- Chusteczki Huggies zielone (natural care) - są całkiem niezłe, mają przyjazny skład (zajrzyjcie do Sroki, ona robiła porównanie http://www.srokao.pl/2013/01/analiza-chusteczki-nawilzane.html) dobrze nawilżone, dobrze się nimi czyści zbierają wszystko co powinny ;-D, łatwo wyciąga je się z opakowania ( trochę gorzej już pod koniec jak zostanie tylko kilka sztuk w opakowaniu). Na początku miałam problem z przyzwyczajeniem się do ich zapachu, nie podchodzi mi zupełnie, ale przywykłam. Ja osobiście jestem z nich zadowolona i używam ich cały czas.
- Fairy żel do prania, nie ma co się rozpisywać, jest ok ładnie pachnie dopiera ubranka, nawet te naznaczone kupą ;-D i najważniejsze nie uczula Żuka.
- Hipp oliwka - uwielbiam, używam ja i Żuk. Jest bardzo wydajna, ładnie i szybko się wchłania, nie zostawia lepkiego filtru na ciele i ma przyjemny zapach. Nie zawiera parabenów ani innych świństw.
- Ibuvit D - witamina D dla Żuka w postaci rybek, którym ukręca się ogonek i trzeba wstrzyknąć zawartość do dziubka maluszka. Nie wiem jakie są inne dostepne na rynku i czy są lepsze czy gorsze. Ja używam tych i nie są złe, czasem ciężko trafić z zawatością do buźki i czasami boję się aby te rybki nie wpadły mu do buźki.
- waciki z Lidla - używam ich ja i Żuk. Żukowi przemywam za ich pomocą buźkę, są dobre dosyć grube i nie rozwarstwiają się.
Żele do mycia twarzy jeden z Biodermy seria Sebium a drugi to mydełko w żelu Clinique. Zacznę od Biodermy - łatwo się aplikuję (pompka super rozwiązanie) ale konsystencja żelu jest dosyć rzadka i nie pieni się jakoś mocno. Zazwyczaj musiałam użyć dwóch pompek na twarz żeby ją dobrze umyć. Nie do końca zmywa makijaż, zostają smugi po tuszu do rzęs lub cienie -w okolicach rzęs. Nie ma żadnego zapachu, a skóra po nim nie jest ściągnięta.
Żel Clinique - łatwo się aplikuje i jest bardzo gęsty, wystarczy tylko jedna pompka na umycie całej twarzy i dekoltu. Super się pieni, łatwo usuwa makijaż, a skóra jest dobrze oczyszczona i świeża. Nie ma żadnego zapachu, nie podrażnia oczu jest na prawdę bardzo delikatny.
Porównując oba zdecydowanie wolę Clinique i do niego na 100 % wrócę.
My coconut island - żel pod prysznic mi kojażył się bardziej z mleczkiem. Ślicznie pachniał kokosami, zapach pozostawał na skórze dosyć długo dlatego jeżeli ktoś aplikuje balsam po kąpieli to najlepiej w tym samym zapachu. Nie zauważyłam aby wysuszał mi skórę. Zel jak żel ale nie wiem czy do niego wrócę.
Lactacyd - płyn do higieny intymnej, cóż mogę powiedzieć, dla mnie bomba. Używam go od wielu lat i wciąż jestem zadowolona. Nie podrażnia a to najważniejsze polecam ;-D
O płatkach wspomniałam wyżej.
Boots peeling do ciała - taki sobie za tą cenę myślę, że można znaleźć coś dużo lepszego. Nie był za mocny, taki w sam raz, w miarę wydajny ale zapach miał dziwny ciężko go opisać. Poprost nie podpasował mi. Wolę opcję domową czyli peeling kawowy.
Hipp - jw.