Zakładki

piątek, 31 maja 2013

projekt denko

     W ostatnim czasie pokończyło mi się kilka kosmetyków. Chciałam zestawić je i powiedzieć kilka słów o każdym z nich. Myślę, że taka notka może przydać mi się na przyszłość a i może jeszcze komuś ułatwi wybór. Projekt denko jest bardzo populany na blogach urodowych i wielu kanałach you tube. Dlaczego nie można spróbować czegoś takiego na blogach parentingowych. Przecież mamy również używają wielu kosmetyków a i ich pociechy również.
     Dziś przedstawie kilka denek, które pokończyłam, no to zaczynamy:

 
 
      Powyżej wszystkie denka razem. A zdjęcie niżej przedstawia kosmetyki i produkty jakie używamy do pielęgnacji Żuka.
      Zaczynając od lewej mamy:
  • Chusteczki Huggies zielone (natural care) - są całkiem niezłe, mają przyjazny skład (zajrzyjcie do Sroki, ona robiła porównanie http://www.srokao.pl/2013/01/analiza-chusteczki-nawilzane.html) dobrze nawilżone, dobrze się nimi czyści zbierają wszystko co powinny ;-D, łatwo wyciąga je się z opakowania ( trochę gorzej już pod koniec jak zostanie tylko kilka sztuk w opakowaniu). Na początku miałam problem z przyzwyczajeniem się do ich zapachu, nie podchodzi mi zupełnie, ale przywykłam. Ja osobiście jestem z nich zadowolona i używam ich cały czas.
  • Fairy żel do prania, nie ma co się rozpisywać, jest ok ładnie pachnie dopiera ubranka, nawet te naznaczone kupą ;-D i najważniejsze nie uczula Żuka.
  • Hipp oliwka - uwielbiam, używam ja i Żuk. Jest bardzo wydajna, ładnie i szybko się wchłania, nie zostawia lepkiego filtru na ciele i ma przyjemny zapach. Nie zawiera parabenów ani innych świństw.
  • Ibuvit D - witamina D dla Żuka w postaci rybek, którym ukręca się ogonek i trzeba wstrzyknąć zawartość do dziubka maluszka. Nie wiem jakie są inne dostepne na rynku i czy są lepsze czy gorsze. Ja używam tych i nie są złe, czasem ciężko trafić z zawatością do buźki i czasami boję się aby te rybki nie wpadły mu do buźki.
  • waciki z Lidla - używam ich ja i Żuk. Żukowi przemywam za ich pomocą buźkę, są dobre dosyć grube i nie rozwarstwiają się.
     A teraz to co używała mama:

Żele do mycia twarzy jeden z Biodermy seria Sebium a drugi to mydełko w żelu Clinique. Zacznę od Biodermy - łatwo się aplikuję (pompka super rozwiązanie) ale konsystencja żelu jest dosyć rzadka i nie pieni się jakoś mocno. Zazwyczaj musiałam użyć dwóch pompek na twarz żeby ją dobrze umyć. Nie do końca zmywa makijaż, zostają smugi po tuszu do rzęs lub cienie -w okolicach rzęs. Nie ma żadnego zapachu, a skóra po nim nie jest ściągnięta.

Żel Clinique - łatwo się aplikuje i jest bardzo gęsty, wystarczy tylko jedna pompka na umycie całej twarzy i dekoltu. Super się pieni, łatwo usuwa makijaż, a skóra jest dobrze oczyszczona i świeża. Nie ma żadnego zapachu, nie podrażnia oczu jest na prawdę bardzo delikatny.

Porównując oba zdecydowanie wolę Clinique i do niego na 100 % wrócę.

 
 
 
 
 
 Sanex żel do kąpieli i pod prysznic jest bardzo fajny ładnie się pieni, nie zawiera zadnych parabenów, substancji zapachowych i innych świństw. Zaczełam go używać będąc w ciąży i używam do tej pory bo nie zostawia na skórze żadnego ostrego zapachu. Także po kąpieli czy prysznicu Żuk czuje zapach mamy
My coconut island - żel pod prysznic mi kojażył się bardziej z mleczkiem. Ślicznie pachniał kokosami, zapach pozostawał na skórze dosyć długo dlatego jeżeli ktoś aplikuje balsam po kąpieli to najlepiej w tym samym zapachu. Nie zauważyłam aby wysuszał mi skórę. Zel jak żel ale nie wiem czy do niego wrócę.
 
 
 Lanshion - wkładki laktacyjne bardzo fajne i bardzo chłonne. Mają pasek z klejem na górze i na dole dzięki czemu bardzo dobrze trzymają się biustonosza i pomimo tego, że kilka razy odpina się miseczkę do karmienia zostają na miejscu. Są dosyć drogie ale warte swojej ceny.
Lactacyd - płyn do higieny intymnej, cóż mogę powiedzieć, dla mnie bomba. Używam go od wielu lat i wciąż jestem zadowolona. Nie podrażnia a to najważniejsze polecam ;-D
O płatkach wspomniałam wyżej.

 
 
Johnson's baby - szmpon do włosów używa mama zamist Żuka. Używam dla tego, że jest dużo delikatniejszy niż szampony dla kobiet i mam nadzieję, że skład też jest trochę lepszy. Pewnie nie jedna mama wie jaki jest także nie ma się co rozpisywać. Ładnie się pieni i nie szczypie w oczy ;-b, a włosy są po nim ślniące i miękkie.
Boots peeling do ciała - taki sobie za tą cenę myślę, że można znaleźć coś dużo lepszego. Nie był za mocny, taki w sam raz, w miarę wydajny ale zapach miał dziwny ciężko go opisać. Poprost nie podpasował mi. Wolę opcję domową czyli peeling kawowy.
Hipp - jw.

środa, 29 maja 2013

Tajemnicza wysypka na brodzie

     W ostatnich dniach zauważyłam u mojego żuka wysypkę na brodzie. Zastanawiałam się co może być przyczyną. Najpierw podejrzewałam, że powodem są jego łapki, które namiętnie pcha do swej paszczy. Później zaczełam podejrzewać, że to wina zabawek, które ostatnimi czasy nauczył się chwytać i czasami uda mu się nimi trafić do buzi. Pilnowałam by niczego nie wkładał a wysypka zamiast maleć utrzymywała się na żukowej bródce cały czas i jest do dzisiaj. Wreszcie zajrzałam do skarbnicy wiedzy google i znalazłam powód - ślinienie.
Mój żuk ostatnimi czasy ślini się obficie, a ślina ta cieknie mu po bródce i powoduje podrażnienia i tym sposobem pojawia się wysypka.
Poniżej artykół na temat nadmiernego ślinienia, który wyjaśnił mi wiele:

Obfite ślinienie się niemowlaka wcale nie musi być związane z ząbkowaniem. Czasami ślinotok pojawia się na długo przed wyrzynaniem się ząbków i wynika ze wzmożonej pracy gruczołów ślinowych. Po co dziecku ślina? Po pierwsze, do nawilżania śluzówki jamy ustnej. Po drugie, do utrudniania bakteriom wniknięcia do przewodu pokarmowego. Po trzecie, do zapoczątkowania procesu trawienia, dzięki zawartym w niej enzymom. Od trzeciego miesiąca maluszka gruczoły ślinowe zaczynają pracować intensywniej i produkują duże ilości śliny. Niemowlę nie umie jeszcze skoordynować ruchów języka, policzków i gardła, żeby połykać jej nadmiar, więc ślina ścieka po bródce, a ty musisz często wymieniać zamoczone śliniaki i ubranka.
Ślina jest potrzebna, by rozcieńczać i rozdrabniać pokarm w buzi, a następnie go trawić. Przez pierwsze miesiące życia niemowlę nie potrzebuje dużej ilości śliny, gdyż jego pokarm ma płynną konsystencję i jest łatwy w połykaniu. Dopiero po trzech-czterech tygodniach życia wydzielanie ślinianek zwiększa się. Największą zmianę obserwuje się zazwyczaj około czwartego miesiąca. Pięciomiesięczne niemowle często bawi się językiem, wargami i śliną. Ze śliny robi bańki, ćwicząc w ten sposób buzię i przygotowując aparat mowy do nauki artykulacji głosek.
U dziecka, które obficie się ślini, może wystąpić na brodzie wysypka albo nadmierne wysuszenie skóry. Dlatego kilka razy dziennie delikatnie osuszaj buzię malca czystą pieluszką. Suchą skórę smaruj natłuszczającym kremem. Jeśli w tym miejscu pojawią się ropne krostki lub skóra będzie bardzo czerwona, może to oznaczać nadkażenie bakteryjne. Wówczas warto pójść z dzieckiem do pediatry, który może zalecić leczenie maścią z antybiotykiem.
źródło: www.parenting.pl

Dobrze, że to jeszcze nie zęby, chyba!!!????!!! Rozmawiałam ostatnio z moją mamą i powiedziała mi, że ja pierwszy ząbek dostałam jak miałam 3,5 miesiąca. Rety jak szybko!!! Mam nadzieję że żuk tak szybko nie dostanie ząbków i pocieszę się jeszce jego bezzębnymi uśmiechami przez jakiś czas.
Chociaż ostatni namiętnie trzyma łapki w buźce, najchętniej to by ich z niej nie wyjmował. Czasami wpycha je nawet jak ma cycusia w buźce, także nie wiem. Poczekamy zobaczymy co się  z tego wykluje, a na razie kupiliśmy mu gryzaczki, co by przyniosły mu trochę ulgi i zastąpiły rączki. Jednak żuk nie potrafi jeszcze ich dobrze chwycić i trafić nimi do buzi ale ćwiczymy wytrwale ;-D


gryzaki dla żuka ;-)

środowo

     Dziś znów byliśmy na masażu dla maluszków. Było bardzo przyjemnie jak poprzednio, tylko Żuczek miał gorszy dzień i nie za bardzo cieszył się masażem. Od paru dni ma znów problem ze zrobieniem kupy i dziś nawet masaż nie przynosił mu ulgi. Nie wiem już co mu może pomóc. Myślałam, że jak skończy trzy miesiące to jego jelita będą już pracować poprawnie i nie będzie musiał się już więcej męczyć...
     ...Ale miało być o masażu więc dziś masowaliśmy twarz i plecki. Masaż twarzy, zwłaszcza okolic ust, żuchwy pomaga maluszką przygotować się do ząbkowania i później w czasie już gdy idą ząbki przynosi ulgę. A masaż pleców no cóż tutaj Kacper płakał i nie usłyszałam na co pomaga ;-(...  Później masowaliśmy resztę ciałek naszych maluszków, Żuczek chyba najbardziej lubi kiedy masuje mu nóżki ;-).

     Po zajęciach pojechaliśmy odwiedzić tatusia, miał właśnie przerwe na lunch w pracy. Wyjełam wózek z samochodu i całą rodzinką pospacerowaliśmy. A dzień dziś piękny, ciepły i słoneczny zupełnie jak we Włoszech a nie Anglii.

      A teraz z innej beczki od kilku dni zaczełam sadzać Żuka do fotelika- bujaczka, mamy taki z Fisher Price-a od maluszka do starszaka. Oj jaka jest radość kiedy jego dupcia tam zasiada. Cieszy się dzieciaczek, że może sobie siedzieć i podziwiać wszystko do okoła, a do tego jeszce go buja i ma zabaweczki przed sobą. Fajnie jest tak patrzeć jak Żuk się cieszy i ja mam wtedy więcej czasu mogę coś przygotować.
I tak od kilku dni wsadzam go w bujaczek w kuchni i gotujemy obiad. Młody obserwuje mnie z zaciekawieniem co ta matka tam wyprawia, a ja obieram ziemniaki i śpiewam, recytuje lub gadam głupoty wszystko po to, żeby maluszek cieszył się czasem spędzonym z mamą, a mama mogła coś zrobić.

Misiek w swoim foteliku ;-D



wtorek, 28 maja 2013

wtorkowe oko komorkowe

     Wtorkowe oko komórkowe, inaczej WOK zainspirowane zostało przeglądami komórkowymi na blogu Hafiji i Agi.
Myślę, że większość z nas jest szczęśliwa, że ktoś wpadł na to aby umieścić aparat w komórkach. Ja osobiście uwielbiam cykać zdjęcia iphonem. Nie muszę nosić ze sobą aparatu, martwić się gdzie go schować. Nie zawsze pamiętamy również o tym, żeby wziąć aparat, a komórkę zawsze mamy przy sobie. Jak chcę zrobić zdjęcie wyciągam komórkę i klik jest piękne zdjęcie.
     Tak więc od dziś w każdy wtorek będę wrzucać zdjęcia, które zrobiłam w różnych okolicznościach. Mam nadzieję, ze będzie to miła odskocznia od ciągłych problemów ;-D.
Dziś zaczynamy spacerowo czyli foty z ostatniego spacerku:

 

 
 
 
 
 
na końcu my spacerowo

poniedziałek, 27 maja 2013

Najpiękniejszy dzień w roku

      M jak ... nie, nie miłość ;-D dziś wyjątkowo M jak mama. Wczoraj nie miałam czasu zasiąść i skrobnąć parę słów, wrzuciłam tylko post, który był już gotowy. Nie miałam czasu bo mój synek za pomocą rączek swojego taty zorganizował mamusi piękny dzień.
     Co przygotowali mamie, a pozwolili mamusi pospać dłużej, przygotowali obiadek i dali piękne kwiatki i zabrali na spacer na plażę. Było wspaniale !!!


     Nie mogę uwieżyć, że jestem mamą, tak długo na to czekałam. Później pogodziłam się, że ja tylko będę życzenia składać mamie, a nigdy nikt nie złoży mi. Ale doczekałam się i wczoraj obchodziłam swój piewszy DZIEŃ MATKI. I pomyśleć, że rok temu nie wiedziałam jeszcze, że jestem w ciąży.
     Wspaniałe uczucie być mamą i mieć swoje święto. Nie mogę się doczekać kiedy bedzie następny dzień matki, wtedy mój żuczek będzie starszy i będziemy mogli zorganizować i zaplanować ten dzień.

     A już za kilka dni kolejne wspaniałe święto czyli Dzień Dziecka, a później święto będzie miał tatuś. Już nie mogę się doczekać, muszę zaplanować coś wspaniałego dla mojego żuczka i jego tatuśka ;-D.
kwiaty od synka

spacerowo




niedziela, 26 maja 2013

Beyonce

     Kuczę jak żauję, że mnie nie było w Polsce kiedy ona była. Chyba nigdy tego nie przeboleje, tak chciałam zobaczyć ją na żywo....
Miałam jechać ale okazało się, że terminy spotkań w konsulacie polskim są dopiero na czerwiec ( a dzwoniłam dowiadywać się zaraz po wyjściu ze szpitala - czyli luty) i niestety jej koncert przeszedł mi koło nosa. Nie to, że żałuję, że przez mojego żuczka nie mogłam jej zobaczyć. Żuk jest dla mnie najważniejszy i cieszę się że jest z nami. Liczyłam jednak, że ze wszystkim się wyrobimy i będę szaleć na koncercie. Nigdy bym nie przypuszczała, że są tak odległe teminy na wyrobienie paszportu.
Pozostaje mi jedynie czekać jak ktoś wrzuci filmik na you tube....
     Beyonce lubie, lubie jej piosenki, dobrze mi się kojarzą z moją szaloną młodością i studiami ;-D. Podziwiam ją jako kobietę, która radzi sobie świetnie łączoć role matki i bizneswoman. To że potrafi oddzielić życie rodzinne od pracy, to że w tak młodym wieku osiągneła tak wiele. Dziś Beyonce to marka i klasa.
     Ona sama jest świadoma swojego sukcesu, swojej kobiecości. Ciągle podkreśla jak wdzięczna jest za dar jaki otrzymała ale gdyby nie jej ciężka praca i to, że zrezygnowała z dzieciństwa pewnie nie miałaby teraz takiej pozycji.

     Uwielbiam i pozostało mi tylko czekać kiedy znów będzie jaj koncert gdzieś w pobliżu mnie. A poniżej fotki z śliczną Blue Ivy.

źródło net


źródło net

 

piątek, 24 maja 2013

Postanowienie

      Nie nie będzie o dietach, chudnięciu i ćwiczeniach, a zupełnie o czym innym. Postanowiłam, że jeżeli nadaży się okazja to kupię maszynę do szycia. Postanowiłam i postanowienia tego chcę dotrzymać.
Nie nie myślcie sobie, że potrafię szyć, należę do tej grupy ludzi , która nie posiada takich zdolności.
Nie zostały przekazane mi w genach takie umiejętności. Żałuję bardzo zwłaszcza teraz kiedy mam synusia i mogłabym mu twożyć piękne rzeczy. Moja mama pięknie potrafi szyć, dziergać na drutach i szydełku, ślicznie rysuje i maluje, a ja niestety nie potrafię.
Ale brak talentu mi nie przeszkadza, ponoć praktyka czyni mistrza i ja chcę spróbować. A niżej przedstawie moje dzieło, które wykonałam jeszcze jak mój pupuś był w brzuszku.

Troszkę krzywo wyszło ale jak na pierwszy raz nie jest źle ;-D

zdjęcia do wywołania

     Wczoraj miałam bardzo ciężkie zadanie do wykonania, a mianowicie postanowiłam wybrać zdjęcia mojego pupusia do albumu i żeby mieć pamiątkę na papierze a nie tylko w komputerze. Zastanawiam się czy wszystkie mamy tak mają czy tylko ja? Wydaje mi się że wszystkie! A co, a mianowicie to, że nie potrafie wybrać kilku zdjęć dla mnie wszystkie są piękne.
Kiedy w końcu po 3 godzinach przeglądania, wybierania pokazałam mężowi co wywołam, a on obejzał je szybciutko i powiedział, że po co mi tyle takich samych zdjęć. Na co ja oburzona, że jak to przecież każde jest wyjątkowe i zupełnie inne. A mąż na to, że jeśli głowa przesunięta o 1 cm w prawo na kolejnym zdjęciu jest czymś aż tak wyjątkowym to nie powinnam wogóle wybierać zdjęć tylko wszystkie dać do wywołania. I weź tu zrozum facetów, nie potrafią docenić naszej pracy i tego że zdjęcia są inne.
     Ale co tam nie słuchałam męża i to co wybrałam uważam za wspaniałe i wyjątkowe i wysłałam już je do wywołania oraz zaprojektowałam pierwszy album mojego słodziaka. Teraz czekam kiedy ta wspaniała przesyłka dojcie do nas, mam nadzieję, że szybciutko.

Tatuś usypia synusia 1-0 dla synka

środa, 22 maja 2013

trzy miesiące

     Dziś mój kochany żuczek kończy trzy miesiące. Nie mogę uwieżyć, że tak szybko czas leci, trzy miesiące mineły jak mrugnięcie oka. Najbardziej dłużył się nam pierwszy miesiąc a te dwa pozostałe zleciały tak szybko.
     A teraz kilka faktów i statystyk odnośnie mojego maluszka:
  • waga około 7 kg (na 100% nie wiem, bo do pielęgniarki idziemy dopieo 8 czerwca więc ważyłam się z synkiem na wadze łazienkowej) waga urodzeniowa 3,5 kg,
  • wzrost około 62 cm (też nie jest to na 100%), wzrost w chwili urodzenia 52cm,
  • ilość włosów tyle samo co w chwili urodzenia ;-), piękny mój łepek czarniutki,

  • kolor oczu wciąż niebiesko-szary,
  • ilość karmień w ciągu doby: 7-10,
  • ilość pieluch zużytych w ciągu doby: 10,
  • drzemki w ciągu dnia 1 długa i 3-4 30 minutowe,
     A teraz co mój maluszek już potrafi:
  • śmieje się już świadomie, uwielbiam kiedy rano zaglądam do niego i witam się z nim a on się cieszy i wita mnie uśmiechem, najpiękniejsze rozpoczęcie dnia,
  • śmieje się w głos, pięknie, piszczy z radości gdy się do niego mówi lub bawi się z nim,
  • uwielbia gdy się do niego mówi, śpiewa, bawi z nim grzechotkami,
  • podnosi główkę położony na brzuszku, ale nie utrzymuje jej zbyt długo. Nie wiem czy to dla tego, że nie lubi leżeć na brzuszku czy jeszcze ma słabą główkę,
  • gdy się go nosi na rączkach trzywa główkę w pionie, ale jeszcze czasami mu leci na boki lub do tyłu. Cały czas asekurujemy główkę,
  •  chwyta już przedmioty i próbuje wkładać je do buzi. Nie zawsze to chwytanie mu wychodzi ale z każdym dniem jest coraz lepiej, a ja jestem taka dumna za każdym razem kiedy on chwyta zabawki i próbuje wepchnąć je do buzi,
  • uwielbia wkładać i gryźć swoje rączki, mam wrażenie że idą mu ząbki powoli,
  • uwielbia gadać, gaworzyć szczególnie około 4-5 nad ranem,
  • wciąż ma czerwone miejsca plamki po porodzie na czólku i na powiece.
Jest fantastyczny, z każdym dniem kocham go mocniej i mocniej ( chocież nie wiem czy to możliwe
 ;-D). Jest cudny, kocham spędzać z nim całe dnie i obserwować go wieczorami czy w nocy jak śpi. Uwielbiam go kąpać, przebierać, czesać i wszystkie inne czynności związane z jego pielęgnacją. Uwielbiam go przytulać, głaskać i całować. Zacałowałabym go chyba jest taki słodziutki. Te jego pulchne poliki i podwójny podbrudek, te malutkie stópki i rączki.


 


baby massage

    15-05 byliśmy z Kacperkiem na masażu dla niemowlaków. Takie zajęcia organizowane są przez odpowiednik naszej polskiej pielęgniarki środowiskowej. Troszkę byłam przerażona tym jak synulek zareaguje na towarzystwo innych dzieci, czy wytrzyma tyle czasu i czy wogóle mu się spodoba.
     Pełna obaw pojechałam na zajęcia i byłam bardzo miło zaskoczona. Pokój w którym odbywał się masaż jest bardzo przyjemny, lekko przyciemniony, w tle leciała muzyczka wszystko po to aby wyciszyć maluszki. Pani, która prowadzi zajęcia jest wspaniała wszystko pokazywała na lalce jak mamy masować nasze pociechy. Po zajęciach był czas dla mam, czyli kawka, herbatka i ciasteczka.
Fajnie było spędzić czas z mamami, które też mają pociechy w tym samym wieku.
     Sam masaż też był super. Po kolei masowaliśmy każdą część ciała. Zaczeliśmy od nóżek i stópek, później była klatka piersiowa i rączki, a na końcu brzuszek. Kacperkowi podobało się bardzo, leżał i relaksował się. Rozglądał się po pokoju i słuchał muzyczki. Pod koniec zaczął się już nudzić i mama musiał ponosić troszkę na rączkach.
     Było super odrazu zauważyłam plusy takiego masażu, a mianowicie Kacper po zakończeniu walnął taką kupę i to bez żadnych problemów. Poza tym ta bliskość mamy z dzieckiem.
     A po zajęciach był czas dla mamusiek czyli kawka i ciasteczka. Dzieciaczki mogły pobyć ze sobą, były zafascynowane sobą, przyglądały się sobie na wzajem z otwartą buźką. Oczywiście pogugały sobie kiedy mamy rozmawiały.

wiosny ciąg dalszy

     W Polsce lato w pełni, jak oglądam pogodę to jestem tak zazdrosna widząc te temperatury. Słonko świeci pięknie, cieplutkie dni można siedzieć w ogródkach i robić grilla.
U nas niestety lata nie ma a i wiosna też nie jest najlepsza. Ciągle szaro, mało słońca, a i temperatury nie powalają. Muszę przyznać, że w maju spacerowałam w rękawiczkach, bo ręce mi zamarzały prowadząc wózek. W Polsce pięknie kwitną kasztany a u nas dopiero puściły listki i mają kwiatowe pąki. Mam nadzieję, że w czerwcu zakwitną.
     My z Kacperkiem jesteśmy wytrwali, spacerujemy codziennie. Żadna pogoda nie jest nam straszna czy wieje, czy pada czy wreszcie świeci słońce ( może zdażyło się to 10 razy od kiedy rozpoczeła się wiosna kalendarzowa) spacerujemy i szukamy wciąż nowych oznak wiosny i ciepełka. Nareszcie zrobiło się zielono, drzewa wystrzeliły piękną, soczystą zielenią a i trawa odżyła i nabiera koloru. Na dowód mamy parę zdjęć z naszych spacerków.

 
 

 
 
 
a to kasztan na razie jeszcze nie kwitnie ;-)
 
 
i tak wygląda pobudka wiosny u nas ;-)
 
 
 
 

czwartek, 16 maja 2013

w odwiedzinach

     W sobotę udaliśmy się z naszym maluszkiem na pierwsze odwiedziny do znajomych. Koleżanka miała urodziny i zostaliśmy zaproszeni. Pomimo tego, że młody ma już prawie 3 miesiące nigdy wcześniej nie byliśmy w odwiedzinach. Byłam przerażona jak to będzie, co zabrać ze sobą i wogóle.
     Muszę przyznać, że niepotrzebnie się stresowałam. Kacper był bardzo grzeczny, nawet zrobił sobie krótką drzemkę. Dobrze, że wzieliśmy ze sobą gondolę, bo mogliśmy w nią włożyć maluszka i ululać.
     Powiem szczerze, że bardzo się cieszę że tam pojechaliśmy. Potrzebowałam takiego babskiego spotkania. Poplotkowałam sobie z dziewczynami, spróbowałam nawet pysznego serniczka, który Ania upiekła. Trochę się bałam, bo jestem przewrażliwiona na punkcie tego co jem. Wszystko przez to, że synulek wciąż ma problemy z kupą.
Było naprawdę super mogłam w końcu ubrać spódniczkę z zrobić make up. Poczułam się jak dawniej. Przez ten wypad zauważyłam że potrzebuję więcej bluzek, które będą ułatwiać mi karmienie. A i jeszcze jedno ubraam sobie szpilki i jakie było moje zdziwienie gdy z ledwością doszłam kawałek z samochodu do domu. Zapomniałam przez ten czas jak się chodzi na szpilach. Całą ciąże i teraz chodziłam w wygodnych i płaskich butach a jak założyłam szpilki to czułam się dziwnie. Teraz muszę poćwiczyć, bo na lato mam śliczne buciki ;-D.

a tu z tatusiem juz po powrocie, relaksuje się oglądając świat za oknem

wtorek, 14 maja 2013

car boot sale

     W niedziele udaliśmy się na małą wycieczkę do miejscowości oddalonej od nas o 25 mil. Udaliśmy się tam ponieważ odbywał się tam "car boot sale" czyli taka wyprzedaż z samochodów. Fajna sprawa dla osób, które chcą coś kupić dla siebie lub dla dzieci. Kilka lat wstecz jak jeździliśmy tam to niewiele udało mi się kupić. Parę rzeczy do domu.
Tym razem było zupełnie inaczej ponieważ jechałam z nastawieniem aby kupić coś dla Kacpeka. I udało się znaleźć supe zabawki za grosze.
     Kupiliśmy dla naszego maluszka kilka zabawek Fisher Price i super krzesełko do karmienia fimy Chicco. Zabawki są w świetnym stanie, wszystkie działają, krzesełko też jest w idealnej kondycji. Sprawdzałam cenny i w sklepie za nowe krzesełko zapłacilibyśmy 99 funtów, za miśka 19,99, a za żyrafe 26,99. My za wszystko zapłaciliśmy 15 funtów tyle co jest warta jedna nowa zabawka.
 Wystarczyło tylko wszystko umyć i wygląda jak nowe. Oto nasze nabytki:

Krzesełko jest rewelacyjne. Posiada 5-cio poziomowe pasy, nakrycie wierzchnie można ściągnąć i prać. Można regulować jego wysokość, fotelik jest rozkładany i posiada podnóżek, który także jest regulowany. Posiada również kółka. które ułatwiają przestawianie fotelika kosztował mnie 10 funtów, a jak pisałam wyżej nowy kosztuje 99 funtów. Jestem bardzo zadowolona z zakupu ;-D.
 

A powyżej zakupione zabaweczki dla naszego maluszka. Jest jeszcze za mały ale zdobycze poczekają na niego.
 
 

niedziela, 12 maja 2013

niedzielnie

     Niedziela to jedyny dzień który od rana do wieczora spędzamy we trójkę. Pozostałe dni mój mężulek pracuje. Mąż mój ma wolne weekendy ale, że teraz w pracy mają dużo zleceń pracuje także w soboty. Są tego plusy i minusy. Największym minusem jest to, że w sobotę jest w domu o 14 i tak naprawdę mamy dla siebie tylko popołudnie. Plusem natomist jest kasa, jak wiadomo zawsze jej brakuje.
     Czekamy z Kacperkiem na sobotę, a kiedy już jest odliczamy czas do 14. Zawsze wybieramy się na spacerek tak aby odebrać tatusia i pójść razem na spacerek. Po powrocie obiadek dla nas i dla malucha jeżeli już nie śpi, a później zabawa, kąpiel, jedzonko i spanie ( to ostatnie tyczy się tylko maluszka ;-).
     Niedziela od rana jest zarezerwowana dla taty i synka ja tylko jestem wołana jak maluszek jest głodny. Po rannym karmieniu między 4-5 mąż usypia żuczka, po kolejnym między 7-8 również. Wtedy najczęściej tato zabiera synka do łóżka i razem sobie chrapią do 10 a czasami nawet dłużej.
Ja wtedy mam czas dla siebie. Mogę nadrobić zaległości z czytaniem blogów, sprawdzaniem poczty i innymi przyjemnościami, a i oczywiście przygotowanie śniadanka dla nas i obiadku
Po wstaniu jest śniadanko nasze wspólne i spacerek. Jak jest ładna pogoda to spacerujemy po 2,5 - 3 godzinki przychodzimy tylko nakarmić żuka i wracamy spacerować. A po powrocie jest czas na zabawę i kąpiel.
     Niestety czas w niedzielę leci 100 razy szybciej niż w normalne dni. Nie możemy nacieszyć się czasem jaki mamy dla siebie. Szkoda, że nie urodziłam się bogata wtedy byśmy mogli spędzać ze sobą każdą chwilę.
mój maluszek podczas spacerku

piątek, 10 maja 2013

;-)

     Wydaje mi się, że każdy dzień wygląda tak samo - dzień świstaka ;-) a jednak różni się. Ciągle zapominam coś zrobić, gdzieś się spieszę, brakuje czasu. Od uodzenia Kacpra ciągle zapominam za coś zapłacić, spóźniam się z opłatami - masakra!!! Staram się o wszystkim pamiętać ale inaczej wygląda to w praktyce.
Tylko w tym miesiącu zapomniałam o terminie zapłaty podatku i czynszu za dom. Dobrze że osoba od której wynajmujemy jest bardzo wyrozumiała :-D, a w urzędach za opóźnienie nie naliczają odsetek.

     Pomimo tego, że mamy jakiś nasz plan dnia nie wiele udaje mi się zrobić rzeczy nie związanyc z synkiem. A i czynności, któe powinnam powtarzać regularnie czasami poprostu brak mi na nie czasu. I tak nie mogę sobie wybaczyć, że tak żadko kładę maluszka na brzuszku. Często tak bywa, że maluch leży tylko raz dziennie na brzuszku ( nie licze tego jak leży na naszych klatach). Wiem, że to jest dla niego bardzo ważne ale nie mam kiedy tego zrobić.
Wstajemy rano jest karmienie 8-9. Między karmieniami mamy trzy godziny przerwy. Gdy chcę go położyć po 1,5 godziny od karmienia na brzuszku to on wtedy zasypia. Potem jest czas na następne karmienie i spacer 11-12. Po spacerku maluch śpi jeszcze w domku, a ja przygotowuje obiad 2-4. Gdy się obudzi jest karmienie i zabawa 3.30-4. I zazwyczaj po 1,5 od jedzonka kładę go na brzuszku. Tak więc najczęściej leży na brzuszku między 5-6 po południu. Czasami jak nie jest zbyt marudny to kładę go jeszcze przed kąpielą lub po na parę minutek.
Spędza mi to sen z powiek, bo wiem że powinien ćwiczyć główkę, wzmacniać kręgosłup i szyjkę. A jak by tego było mało mój pupuś nie lubi leżeć na brzuchu :-( Oj z tymi dzieciaczkami i tymi wszystkimi zajęciami. Muszę się bardziej zmobilizować i coś z tym zrobić.

     A w środę zaczynamy z pupusiem baby massage już nie mogę się doczekać. Ciekawe jak maluszek zareaguje i czy mu się będzie podobało????

poniedziałek, 6 maja 2013

szczepienie

     We wtoek tj. 30-04-13 mój kochany synuś niał swoje szczepienie 5w 1 plus pneumokoki.
Obawiałam się jak mój maluszek to przetrwa ale mój misiu był bardzo dzielny. Dostał dwa zastrzyki w obie nóżki. Płakał tylko w momencie kiedy panie pielęgniarki wbiły mu igły i wpuściły szczepionki. Wydaje mi się, że płakał bardziej z przerażenia niż z bólu. Przestał odrazu jak odwróciłam go do siebie i przytuliłam. Był bardzo odważny.
Bardzo się bałam jak trzymałam go na kolanach i czekałam aż mu wbiją te igły ale nie musiałam. Mój synek jest twradzielem pewnie po tatusiu ;-).
     Obawiałam się też jak kurczaczek będzie się czuł po szczepieniu. Zakupiłam syrop z paracetamolem wrazie gdyby miał gorączkę. Obserwowaliśmy go przez trzy dni, sprawdzaliśmy czy nie ma gorączki, wysypki i innych widocznych zmian ale wszystko było w porządku.
     Następne szczepienie będziemy mieli 29 maja. W tym tygodniu musze iść go umówić. Ciekawe jak tym razem to przetrwamy.