Zakładki

czwartek, 27 lutego 2014

12 miesięcy

22 lutego Żuczątko skończyło 12 miesięcy. Mamy w domu roczniaka, który potrafi już pokazać kto tu rządzi.
Na początek jak zawsze mała statystyka
Waga 10,5-11 kg
Wzrost nie wiem ale nosi ciuchy w przedziale 74-80 cm
Ilość karmień 3-4 czasami częściej. Wszystko zależy od humoru i tego czy idą ząbki
Ilość pieluch 4-5
Rozmiar pieluch 4
Ilość zębów 5 - jedynki dolne i górne, dwójka górna i już widać drugą górną dwójkę lada dzień się przebije



A co Żuczek potrafi:
1)   Gdy widzi telefon i dopadnie go w swoje rączki przykłada go do ucha i gada po swojemu,
2)   Uwielbia muzykę, gdy ją usłyszy zaczyna ruszać się w rytm muzyki i patrzy na mnie czy ja też tańczę,
3)   Gdy mu się czegoś zabrania, a on to chce to testuje nas. Zaczyna płakać i patrzy na nas czy mu damy czy nie. Narazie jest 1:0 dla nas jesteśmy twardzi,
4)   Mówi mama, baba, tata, papa,
5)   Potrafi pomachać na pożegnanie, zrobić cacy-cacy, bić brawo, robić kosi-kosi i baran-baran bęc, przybić "piątkę" i powoli daję rękę na słowo "cześć",
6)    Bawi się zabawkami. Wie już, ze jak naciska na przycisk to wylatują piłeczki, a jak juz nie lecą to trzeba wrzucić je do otworu,
7)   Pięknie raczkuje, chodzi przy ścianie i meblach i z pchaczem,


8)   Pomaga przy ubieraniu, gdy wsadza mu się ręke w rękaw odrazu ją prostuje i podnosi tak żeby ręka ładnie się wsuneła, podobnie jest ze spodniami,                                                                              




9)   Zaczyna interesować się książeczkami, na razie są to tylko krótkie spotkania. Przegląda kilka kartek, dotyka, śmieje się, gryzie, zostawia i pędzi dalej bo coś innego go zainteresowało.
10)  Pięknie wywala wszystko z szafek. Co jest w zasięgu jego rączek wszystko ląduje na podłodze (zdjęcie powyżej to tylko początek)
11)  Lubi zakupy ale tylko te spożywcze i nie mogą trwać za długo, bo wtedy odwraca się i ucieka



Niesamowity jest mój maluszek. Ten miesiąc przyniósł wiele dobego. Zmienia się teraz z dnia na dzień. Jest taki kochany.


poniedziałek, 24 lutego 2014

Pierwsze urodziny

Ach co to była za impreza!!!! Trudno uwierzyć, że mój maluszek skończył już rok.


Dziś będzie o samym przyjęciu. Może przyjęcie to za dużo powiedziane. Obchodziliśmy urodziny w małymy gronie. Chcieliśmy aby w tym dniu byli z nami sami najbliżsi. Ze względu na odległość na urodzinach nie było naszej rodziny. Nie uczestniczyli w nich ani nasi rodzice ani inni członkowie rodziny.
Byli z nami nasi przyjaciele, z którymi znamy się od kilku lat, dwójka ich dzieci, chrzestny Żuczka i właścicielka mieszkania, które wynajmujemy. Łącznie z nami było 6 dorosłych osób i 2 dzieci.


Dzień nie zaczął się najlepiej...
Rano wstałam wcześniej, zeby napić się kawy i brać się za gotowanie pyszności, bo goście mieli być na 15. Kawa zaparzona otwieram lodówkę, żeby wziąć mleko i zamieram. Mój piękny, trzy piętrowy tort już nie był piękny i trzypiętrowy. Masakra skończyłam go robić o 2 nad ranem a o 8 już było po nim. Myślałam, że mnie szlag trafi i klnełam w duchu jak szaleniec. Okazało się, że biszkopt się zapadł pod ciężarem a do tego masa cukrowa położona na krem zaczęła  się rozpuszczać i górne warstwy zaczeły zjeżdżać. Zatrzymały się na ścianie lodówki. Uratowałam tylko tą najmniejszą co była na samej górze. Teraz już wiem, że nie ma co kłaść cukrowej pasty na krem, najpierw należy położyć marcepan a dopiero pastę.
Ale nie ma tego złego... Tort był mały ale smaczny.


Było bardzo rodzinnie i miło. Zjedliśmy obiad,a po obiadku tort i kawa. My dorośli plotkowaliśmy, wspominaliśmy miniony rok,a dzieciaki szalały otwierając prezenty, a Żuczek próbował dotrzymać kroku starszej dwójce. Było naprawdę super, cieszę się, że zorganizowaliśmy urodzinki w domu. Żuczek czuł się swobodnie, nikogo się nie bał, znał wszystkie kąty i dlatego bawił się a nie spędzał czas u nas na rękach.
Na początku mieliśmy plan zrobić urodziny w restauracji ale szybko ten pomysł odrzuciliśmy, bo wiedzieliśmy, że wtedy nie zrelaksujemy się do końca. Musielibyśmy pilnować Żuczka żeby nigdzie się nie puknął, dzieci przyjaciół teżby szalały i oni też musieliby ich pilnować, a w domu wszyscy czuliśmy się swojsko i na luzie.



Zdjęć z urodzinek mamy niewiele bo byliśmy tak przejęci, że nikt nie myślał o zdjęciach. Mamy nagrany film jak śpiewamy sto lat i Żuczek dmucha świeczkę.

PS. Rozłożyliśmy Żuczkowi kilka rzeczy, pierwszą za którą złapał był grzebień. Wydaje mi się, że dla tego, że bardzo lubi się nim bawić i często za niego łapie. Drugą rzeczą, którą wybrał były pieniądze. Wygląda na to, że będzie kasiastym fryzjerem ;-D.


wtorek, 18 lutego 2014

WOK

Dawno nie było Wok-a ale dziś znalazł się czas więc kilka zdjęć z tego co u nas słychać.

 Mama nie zdążyła ściągnąć nawet metki z czapki


 Tato nalej więcej tej wody, nie żałuj ;-D

 Świeżutki soczek



 Prezenty dla mamy

 i dla Żuczka

 Tort dla taty walentynkowo-urodzinowy


poniedziałek, 17 lutego 2014

urodzinowe inspiracje

Wielkimi krokami zbliżają się urodziny Żuka. Do imprezy zostało nam 5 dni. Przez długi czas nie wiedziałam jak się wziąć za te urodzinki, co zrobić i wogóle. Pierwsza w moim życiu taka impreza. Mogłam pójść na łatwiznę i zrobić przyjęcie w restauracji ale postanowiłam, że zrobie wszystko sama.

Przyjęcie będzie bardzo małe i robimy je w domu. Dobrze się złożyło bo udało nam się sprzedać narożnik z naszego "salonu" i teraz mamy dużo miejsca na stół.
Imprezka będzie utrzymana w klimatach safari. Na początku chciałam zrobić w niebieskich odcieniach jak to dla chłopca ale Żuk bardzo lubi zwierzaki. Jak tylko pokarzemy mu książeczkę o zwierzątkach z Afryki to siada i przegląda kartki i cieszy się jak mężulo naśladuje głosy lwa i małpki. Dlatego postanowiłam, że zagoszczą u nas dzikie zwierzęta. Ale nie bedzie to w amerykańskim stylu, z przepychem i wszystkim z motywem zwierzęcym. Będą dominować kolory niebieski, zielony i biały. Zwierzęta będą na torcie, na babeczkach i kubeczkach do picia. Reszta będzie jednokolorowa.

Najbardziej boję się tortu. Wiem już jaki biszkopt i jakie nadzienie ale boję się dekorować to cudeńko. Nie wiem jak to będzie nigdy wcześniej nie używałam gotowych bloków cukrowych i nie wiem jak z nimi pracować. Mam nadzieję, ze wszystko się uda i Żuk tego dnia będzie przeszczęśliwy.

A oto kilka inspiracji (zdjęcia - www.google.pl i www.pinterest.com)










Faszerowane papryczki

Brak czasu na to chyba nigdy nie przestanę narzekać. Ciągle mi go brakuje doba nie chce się rozciągnąć, a ja staram się wcisnąć w nią tyle zajęć ile tylko mogę.

Dawno mnie na blogu nie było, nie miałam nawet chwili żeby wrzucić zdjęcia co tam u nas słychać. Powrót do pracy spowodował, że nie przeorganizowałam się jeszcze do końca. Pracuję 4 dni w tygodniu wieczorami, nie jest żle cały dzieś praktycznie spędzam z Żuczkiem, a o 17 pędzę do pracy. Zmianę nad Żukiem przejmuje mężul.

W związku z tym, że czasu jak na lekarstwo, to szukam szybkich przepisów kulinarnych. I jednym z takich jest przepis na faszerowane papryki. Pewnie wszystkim znany, i przez większość mam chociaż az przygotowany. Ja lubię to danie za to, że można do środka papryczki wrzucić praktycznie wszystko (warzywa, ryż, kus-kus, różnego rodzaju mięsa) i za czas jaki trzeba na przygotowanie poświęcić. Jestem jak Jamie Oliver i jego 15 minut, ja na papryczki potrzebuje kwadrans plus czas w piekarniku.

Ja zazwyczaj przygotowuje porcję na 4 papryki.

1) Przygotowanie papryk - umycie i wydrążenie środka



2) Nim zabiorę się za mycie papryk gotuję ryż ( ja używam ryżu w woreczkach)
3) Gdy ryż gotowy mieszam go z mięsem mielonym wołowo-wieprzowym, przyprawiam, dodaję warzywa różne w zależności od tego co posiadam (cebulka, cukinia, marchewka, bakłażan, itp) i starty ser


4) Gdy farsz jest gotowy wypełniam nim papryki i wkładam do piekarnika na godzinę, gdy papryki są przecięte w zdłuż - łódki pieczę się je ok 45 minut.


5) 5 minut przed końcem posypuje papryczki startym serem


 i gdy ser się rozpuści podajemy piękne papryczki.



SMACZNEGO