Zakładki

wtorek, 11 marca 2014

za co lubię tesco

Zacznę od tego, że to nie jest żaden post sponsorowany. Zresztą nie jestem żadnym poczytny i znanym blogiem. Jest to mój pamiętnik, moje miejsce gdzie mogę coś napisać.

Ale chcę dziś napisać o TESCO. Nie wiem czy w Polsce działa ono tak samo, ale tu w UK jest naprawdę ok. Lubie ich za to, że zakupy można robić online i dostarczają je do domu, robią często promocje. Dobrze jest być w klubie Tesco, często dostaję się rabaty, bony, kupony, zniżki na kolejne zakupy. Jednak mój zachwyt nad tym marketam jest spowodowany głównie ciuszkami dla dzieci. Mają naprawdę dobre gatunkowo ciuchy. Nie jest to gatunek bawełny z najwyższej pólki ale jest niezły ba nawet dobry. Ciuchy po praniu nie rozciągają się, nie wyciągają po bokach, nie filcują się, wszystkie wzory ładnie wyglądają po praniu, nie wycierają się. Jedyny mały minus to rękawy nie wiem czemu ale w dużej ilości bluzek są one lekko zwężane przy końcu. Moim zdaniem nie jest to dobry pomysł. 
A najlepsze jest to że mają często promocje na ciuchy. Czasem są to promocje jednodniowe, czasem na wybrane rzeczy ale najlepsze są końcówki kolekcji i wyprzedaże sezonowe. Można trafić fajne ciuchy za grosze.
Tak też było wczoraj kiedy to upolowałam kilka fajnych ciuchów dla Żuka.

Zacznę od sweterka, który będzie idealny już niedługo. Robi się coraz cieplej niedługo zrzucimy kurtki i kombinezony i będziemy mogli wskoczyć w ciepły sweter i bezrękawnik. 


Sweterek i bezrękawnik kupiłam za 9 funtów czyli około 45 zł. Uważam to za bardzo dobrą cenę. Sam sweterek przed obniżką kosztował 10 funtów.

Kolejne moje łupy do bluzeczki. Ceny to 1 i 2 funty za sztukę. Taniej niż w sh, bo u nas w ciucholandach kupuje się wszystko na sztuki a nie na wagę ;-(.  Mamy więc nowe bluzki za grosze.





I na koniec portasy. Do końca nie byłam pewna czy to damskie czy męskie ale pani powiedziała mi, że to unisex. Fajny kolorek będzie idealny na cieplejsze dni.


Za wszystko zapłaciłam 20 funtów czyli około 90 złociszy. Za tyle rzeczy jestem bardzo zadowolona i czekam na nowe okazje. Właśnie za to lubie TESCO.

piątek, 7 marca 2014

WOK

Spóźniony WOK chyba powinnam napisać COK;-) .

Kilka zdjęć z naszego tygodnia, z tego co robimy i co widzimy.

Zaczniemy kulinarnie wiadomo jedzenie to ważny element każdego dnia. W tym roku obchodziliśmy tłusty czwartek faworkami wykonanymi własnoręcznie. Po raz pierwszy nie kupiłam gotowych pączków tylko sama pichciłam. Muszę powiedzieć, że wyszły pyszne pewnie dlatego, że to przepis teściowej.
Tu na zdjęciu wycięte czekające na gorącą kąpiel w oleju.


 A poniżej już gotowe do chrupania. Pyszne do kawki.


Poniżej placuszki z cukinii. Wszystkim pewnie znane, ja robiłam je po raz pierwszy. Muszę przyznać, że jestem fanką placków ziemniaczanych. Staram się odżywiać zdrowo i wiem, że tłuste placuszki to nie najlepszy sposób na dbanie o sylwetkę ale kocham placki z ziemniaków. Wogóle jestem ziemniaczaną dziewczyną. Ale po spróbowaniu tych pysznych placuszków z cukini wiem, że będą gościć w moim menu dosyć często.


 Kolejne zdjęcie to tea time czyli chwila wolnego dla mamy i czas uzupełnić zapasy cukru na kolejne aktywne godziny z Żukiem. Na zdjęciu szarlotka czy jabłecznik z budyniem. Pyszne ciasto z "Moich wypieków" nazywane też "uśmiechem teściowej".


Ostatnie zdjęcie kulinarne to przepis Jamie Oliviera jest to makaron ze szpinakiem, fasolką szparagową i pesto. Muszę powiedzieć, ze jest pyszne. Zdziwiło mnie połączenie fasolki i makaronu ale pychota -POLECAM!

A poniżej kilka zdjęć ze spacerów. Wiosna zawitała do nas mam nadzieję, że już na dobre!!!!






czwartek, 6 marca 2014

co u nas słychać

Miałam plan zrobić post taki ze zdjęciami Żuczka jak się zmieniał przez ten rok. Jak uczył się nowych umiejętności ale niestety czasu brak. Może to marna wymówka ale naprawdę nie mam czasu.

Praca wciągneła mnie bez reszty. Zmienił mi się szef w pracy, kilku ludzi odeszło i mamy braki. Przez to muszę pracować 6 dni w tygodniu. Fakt, że zaczynam dopiero o 17 ale czas przed pracą też jest wypełniony po brzegi.
Zanim pójdę do pracy muszę ogarnąć mieszkanie, ugotować obiad, pójść z Żukiem na spacer, pobawić się z nim. O 16.30 wraca mężulo a ja biegnę do pracy. Wracam około 22-23 i nie mam już sił na nic, tylko szybki prysznic i do łóżka. Kiedy mam dzień wolny robię większe porządki i zakupy, załatwiam sprawy.

Nie mam czasu na nic, a już o przyjemnościach nie ma mowy. Czuje się wypalona i zmęczona. Muszę jakoś przeorganizować swój czas tak żebym mogła zrobić coś dla siebie. Nieprzeczytane książki rosną jak wieża , brak czasu na obejrzenie filmów czy seriali. Nagrywam wszystko na dysku i zaraz nie będę miała miejsca żeby nagrywać coś nowego. Nieprzesłuchane płyty, magazyny...... Brak czasu na siłownię i basen......
Oj mam nadzieję, że z przyjściem wiosny wróci mi energia i jakoś lepiej się zorganizuję.

Ale dosyć marudzenia pogoda za oknem piękna, słońce świeci więc trzeba korzystać z tego co mamy.
Właśnie dzięki tej wspaniałej pogodzie mogliśmy wypróbować żukowy prezent. Od kilku dni na spacery udajemy się rowerkiem. Żuk nie zabardzo chce jeżdzić w wózku, nudzi mu się i chce na ręce. W rowerku mu się podoba, widzi wszystko, siedzi dumny i zadowolony ;-D.
Naprawdę cieszę się z zakupu, troszkę kosztowny ale warto było. O rowerku napiszę więcej, kolejnym razem.