Zakładki

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Święta, święta i po...

Święta święta i po świętach jak to zwykło się mawiać. Niestety tak to już jest, że to co dobre szybko się kończy i tak było i w tym wypadku.

Były to nasze pierwsze Święta z Żukiem, pierwsze jako rodzina i pierwsze bez taty i pierwsze po 5 latach w Polsce. Czy były takie jak sobie wymarzyłam... cóż nie do końca ale nie ma co narzekać.

Były cudowne bo nasze pierwsze rodzinne, z naszym małym Żuczkiem przeciskającym się po między nogami i wdrapującym się na ręce. Raczkującym pod choinką i stołem, ciągnącym bombki i światełka, wspinający się do stołu i pełne radosnego pisku małego dziecka.




Minusem było to, że były szybkie, brakowało spokoju i wyciszenia. My byliśmy nastawieni na miłe, spokojne pełne nastroju święta. Jednak tylko my, bo reszta domowników w biegu przygotowywała potrawy i dom do świąt. Wszyscy poza nami pracowali. Wigilia była przygotowywana na szybko po powrocie żukowej babci z pracy, kuzynka żuka chora - ospa (pewnie wiecie jak ucieszyła mnie ta wiadomość) więc marudna, a jej rodzice zmęczeni pracą i chorą córką.

Było miło ale jednak czegoś brakowało. Pyszna kolacja, prezenty i kolędowanie, a jednak muszę to powiedzieć,że u nas w domu (w Szkocji) chyba bardziej celebrujemy te święta. Może dlatego, że spędzaliśmy je z dala od rodziny i staraliśmy się stworzyć rodzinną atmosferę, za którą tak tęskniliśmy. A może tylko ja wymyśliłam sobie, że ma być tak sielsko i wyszukiwałam minusów. Nie wiem ale czegoś brakowało.

Ogólnie chyba wolę ten okres przed świętami kiedy to przygotowuje się wszystko na święta. Przystrajanie domu, migające światełka, robienie stroików, zapach pierników i makowaca, lepienie pierogów. Sam okres świąt to już tylko siedzenie i jedzenie tych wszystkich pyszności,odpoczynek i znowu buszowanie w lodówce i szukanie czegoś do jedzenia.

Ale nie ma co narzekać jutro kolejne święto i to podwójne. Żukowa kuzynka kończy 5 lat i Śylwester. Niestety w domu bo cała nasza trójka przeziębiona, mamy katar i kaszel, a do tego czujnie oglądamy Żuka i sprawdzamy czy aby przypadkiem nie ma żadnych małych, czerwonych kropek ;-)







czwartek, 26 grudnia 2013

10

22 grudnia Żuk skończył 10 miesięcy i  jak co miesiąc małe podsumowanie.


Na początek zaczniemy od małej statystyki:
Waga nie mam pojęcia myślę, że około 10 kilogramów
Wzrost co do wzrostu to nie wiem nie mam jak zmierzyć Żuka ale rośnie, bo trzeba wymieniać garderobę na większą ;-D
Ilość karmień 3 (2 karmienia w nocy)
Ilość pieluch 5-6
Rozmiar pieluch 4
Ilość zębów 2 + 2 (górne jedynki się przebiły, mama już poczuła je na własnej skórze - palec mamy jest najlepszy żeby testować nowe zęby)



A z nowości to:

Podnoszenie się, wstawanie - opanowane do perfekcji. Wszędzie gdzie się da maluch wstaje, podnosi się do góry bez najmniejszego problemu. Ostatnio zauważyłam, że gdy wstanie to puszcza się i chyba testuje ile wytrzyma stojąc bez trzymania. Potrafi stać przy czymś bardzo długo do 15 minut. Ma taki grający stolik i jak przy nim stanie i zacznie się bawić to potrafi stać nawet dłużej.





Tańczenie - zauważyłam, że gdy Żuk włączy sobie jakąś muzyczkę lub usłyszy ją w radiu lub telewizji zaczyna się bujać. Fajnie to wygląda jak stoi i nagle zaczyna kręcić bioderkami.

Pierwsze słowa - Żuk mówi już tata, mama, baba, dada. Oczywiście mama i tata używa jeszcze nieświadomie, chociaż czasami tak mu się uda wstrzelić w sytuację, że jesteśmy z niego tacy dumni ;-D. Jak tak sobie gada to nie ma nic lepszego, miód na moje uszy.

Mycie ząbków - podczas kąpieli Żuk dostaje szczoteczkę i sam myje swoje ząbki. Na początku ja próbowałam mu myć i przez miesiąc męczyliśmy się we dwoje, bo on nie chciał a ja kombinowałam jak to zrobic, zeby nie było płaczu. Wszystko rozwiązało się sama jak dałam mu szczoteczkę do rączek,a on w mgnieniu oka wsadział ja do buzi i jeżdził nią po całej swojej gębolce.

Rozumienie - coraz więcej rozumie, co do niego mówimy. Wyciąga rączki jak mówie do niego choć na rączki, reaguje na słowo nie wolno, gdy mówimy do niego "choć do mamy, taty" to bez problemu wie o co chodzi i pędzi do nas.

Dieta - chciałam przestawić Żuka na MM ale nie jest łatwo, wogóle nie chce pić z butelki, a jak poczuje tylko smak mieszanki to odrazu wypluwa smoka. Od przyjazdu do Polski gorzej nam je, jest marudny i bardzo wierci się przyjedzeniu. Zjada tylko kilka łyżek kaszki czy obiadku i nie chce więcej. Nie wmuszamy mu jedzenia, je tyle ile chce ale troszkę mnie to zdziwiło bo w domu wcina kaszę i obiadek bez problemu.
Co do menu to staram się urozmaicać dietę. Wprowadziłam już czosnek i cebulkę do swojej i do Żukowej diety i nie zauważyłam, żeby jakoś zareagował. Próbował już czekoladę, bez mojej wiedzy mąż mu dał, ale nie było żadnej niepożądanej reakcji ;-D no może taka że Żuk chciał więcej ;-D.



Spanie - od przyjazdu do PL Żuk znów ma dwie drzemki w ciągu dnia. Pierwsza między 11-12 i trwa do godzinki i kolejna między 15-16 i trwa do 1,5 godziny. Przez dwie drzemki zasypia późno wieczorem między 21-22. Rozbił cały nasz wieczorny rytuał, bo w domu zasypiał max o 20. A i wogóle nie chce spać w łóżeczku oststnio tylko z nami. Pisałam wcześniej, że Żuk budzi się w nocy z płaczem i powodem jest to, ze nie chce spać sam w łóżeczku. Wieczorem jak zasypia kładziemy go do łóżeczka i pośpi może z godzinkę i jak się przebudzi jest płacz. Wydaje mi się, że jak uświadomi sobie, że jest sam w pokoju to zaczyna płakać. Jak śpi z nami to jest wszystko ok.

Ten miesiąc był pełen wrażeń. Jestem ciekawa co przyniesie nam następny.

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt

Kochani wszystkim tym, którzy tu zaglądają oraz całej blogosferze chcieliśmy życzyć zdrowych, spokojnych i pełnych miłości Świąt Bożegonarodzenia.

Abyście wszyscy ten wspaniały czas spędzili z rodzinami, odpoczeli od codziennej gonitwy i jedli pyszności, które przez ostatnich kilka dni przygotowywaliście ;-D

środa, 18 grudnia 2013

Przetrwać noc i dotrwać do rana

Dziś bez WOK-a, bo ostatnio nie wychodzimy na spacery i nic ciekawego dookoła nas się nie dzieje.

Zamiast zdjęć ponarzekam sobie troszkę, bo Żuk daje nam trochę popalić. Nie wiem czy to zęby mu dokuczają czy jest jakaś inna przyczyna ale ostatnio Żuczątko budzi się z płaczem.

Nie jest to zwykłe chlipanie czy marudzenie. Płacze tak, że ciężko go uspokoić, zanosi się biedaczek i ukojenie daje mu tylko cycuś. Przystawiony do piersi odrazu się uspokaja.

Walczymy teraz z dwoma górnymi jedynkami,  częściowo już się przebiły przez dziąsełko i to może one są przyczyną tego płaczu.

W nocy Żuk śpi z nami bo co chwilę przebudza się i dopada do cycka. Strasznie się wierci, nie może znaleźć sobie miejsca. To śpi na plecach, za chwilę przekręca się na bok. Pośpi tak chwilkę i przewrotka na brzuch i tak w kółko. A ja z każdym jego ruchem przebudzam się. Nie wiem już co robić, dajemy mu Calpol żeby lepiej mu się spało ale chyba nie działa?????

Nie wiem już co robić. Boje się wieczorów i nocy, bo wiem że Żuk znowu będzie się męczył a my razem z nim. Masakra jakaś czemu nasz maluch musi tak się męczyć. Nigdy nie było mu łatwo spać ale teraz to już wogóle.

Ciekawe czy kiedyś nadejdzie taki dzień, a raczej noc, że Żuk prześpi całą bez pobudek, płakania i marudzenia.



czwartek, 12 grudnia 2013

Migawki z przygotowań do świąt

Dziś tak na szybko kilka zdjęć z naszych przygotowań do Świąt.

Tak naprawdę nie szaleliśmy z przyozdabianiem naszego domku, bo Święta spędzamy w Polsce. Zastanawiałam się nawet czy wogóle ubierać choinkę i zakładać ozdoby ale jak zobaczyłam u sąsiadów migające światełka to też chciałam.

Dziś z Żukiem piekliśmy ostatnie pierniczki, teraz leżą sobie szczelnie zamknięte a my czekamy aż będą mięciutkie. Oczywiście to, że w tej chwili są twardawe nie przeszkadzało mi w konsumpcji kilku sztuk. PS. Słyszałam, że dobrym sposobem na szybkie zmiękczenie pierników jest włożenie przeciętego jabłka do pudełeczka, w którym je przechowujemy.

Jak pewnie w każdym domu i u nas nie mogło zabraknąć orzechów, mandarynek, pomarańczy i śliwek w czekoladzie. Te smaki i zapachy to moje Święta z dzieciństwa. Uwielbiam ten okres, te przygotowania, te zapachy pierników, cytrusów i czekolady.





Trochę czasu spędziłam na zrobieniu świątecznych wieńców ale warto było. Jestem z siebie dumna, że udało mi się za pierwszym razem. Na męćzyłam się z tym co wisi nad kominkiem, na początku nie mogłam powyginać gałązek aby miały kształt koła ale jakoś się udało.

 
 
 
 Aniołki, dzwoneczki, renifery to nasze pierniczki. Narazie siedzą sobie w pudełeczku ale za kilka dni będziemy je zajadać do pysznej kawki i herbatki.



A jak u Was przygotowania do Świąt? Ja w przyszłym roku napewno zabiorę się wcześniej za przygotowanie domu na Święta i lepiej wszystko zaplanuje. Teraz wszystko było na szybko i z Żukiem na rękach, bo idą mu dwie górne jedynki i jest koszmarnie marudny, ale jakoś daliśmy radę.
Wiem, że zdjęcia są ciemnę i nie oddają tego jak wszystko wygląda w rzeczywistości ale pogodę mamy deszczową i niestety nic lepszego nie udało się wykombinować.


czwartek, 5 grudnia 2013

W lesie

Poranek 1-go grudnia spędziliśmy w lesie. Była ładna słoneczna pogoda, aż trudno uwierzyć, że grudzień własnie się rozpoczął. Wybraliśmy się w poszukiwaniu szyszek do świątecznych stoików.

Początek naszej wyprawy Żuk zapakowany w swoją furę i ruszamy przed siebie

 
 O jakie ładne grzybki, moze nazbieramy kilka na risotto z grzybkami

 
 Poniżej kilka pięknych choinek ale niestety nie znajdą one miejsca u nas w domku, mamy zamało miejsca
 
 A tam za drzewami gdzieś tata buszuje i zbiera nam brzozowe gałązki na wieńce świąteczne

 
 Droga przed nami ciekawe gdzie nas zaprowadzi i co tam znajdziemy

 
 Pięknie, dawno nie byłam w lesie i zapomniałam jak magicznym potrafi być miejscem





 
 A na koniec kilka szyszek które zostaną wysuszone i pomalowane i zawisną na naszych stroikach.

wtorek, 3 grudnia 2013

WOK

Dziś tradycyjnie WOK

Zobaczę mamo co tam słychać za oknem

 
1 grudnia choinka odpalona na miejskim placu
 
 
Sprawdzamy lampki choinkowe czy napewno działają
 
 
Ciekawe jak smakują

 
Owoce gotowe do sokowania ;-D


I na koniec to co z nich wycisneliśmy - pycha