Zakładki

czwartek, 11 lutego 2016

wnętrzarsko czyli zaczynamy od pokoju Żuczka

Ostatnio nareszcie udało nam się dojść do ładu z naszym domkiem. Powoli kończymy pokoje u góry. Zajeło nam to wyjątkowo dużo czasu, bo zawsze coś się trafiało i trzeba było odkładać nasze plany na później. Pewnie każdy wie jak to jest, jak już coś sobie zaplanujesz to zawsze wyskoczy coś niespodziewanego. Moja mama zawsze powtarza, że nic nie planuje, bo Pan Bóg drogi krzyżuje. Może coś w tym jest. Dlatego ja ostatnio marze, a nie planuje.

W styczniu byłam z Żuczkiem w Polsce na dwa tygodnie, a mężuś został w domu, bo musiał pracować. Jak wróciliśmy to zaparło mi dech. Mój ukochany mąż skończył remontować pokoje. Pomalował je, wymienił wykładziny, zamontował nowe listwy przypodłogowe, nowe ramy na drzwi i nowe drzwi. Poprzesuwał ściany i usunął okienka nad starymi drzwiami. Jak znalazłam się na górze to myślałam, że pomyliłam domy. No poprostu dech mi zaparło.
Oczywiście jest jeszcze do zrobienia korytarz i schody oraz łazienka ale nie wszystko na raz. Wiadomo wszystko kosztuje, a łazienka to już wogóle. Może moje kolejne marzenie się spełni i uda nam się za nią zabrać, bo nasza łazienka pamięta lata siedemdziesiąte!!!!!!

Zacznę chyba od pokazania pokoju Żuczka, bo na nim zależało mi najbardziej. Maluszek mój kończy w tym miesiącu 3 latka i fajnie byłoby żeby miał swoje miejsce.


Jego pokój jest bardzo mały, ma zaledwie 6m2, a do tego wbija się w niego część klatki schodowej.




Myślę, że udało nam się wcisnąć w ten pokój całkiem sporo. Nie chciałam wstawiać do niego żadnej komody ani szafy na ubrania. Wymyśliliśmy z mężulem, że w tej części pokoju, gdzie klatka schodowa wchodzi w pokój, zrobimy łóżko i szafę na ciuchy. Z efektu pracy mojego męża jestem bardzo zadowolona, jak to dobrze mieć w domu faceta, który potrafi wszystko zrobić.


Pod łóżkiem jest szuflada, w której są zabawki dla żuczka. Ponieważ pokój jest malutki staraliśmy się wykorzystać przestrzeń maksymalnie i stworzyć schowki tam gdzie jest to tylko możliwe. Szafa znajduje się w "nogach" łóżka, i jest do niej trudniejszy dostęp niż do tradycyjnej szafy, ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Cieszę się, że udało nam się ją tam "wcisnąć" i nie musimy stawiać w pokojnu normalnej szafy, która zabrałaby przestrzeń do zabawy.

Na przeciwległej ścianie są półeczki-chmureczki, które skradły moje serce, jest miejsce do pisania i malowania (farba tablicowa) i mały stolik z krzesełkiem do tworzenia dzieł sztuki przez Żuczka.



Bardzo lubie ten pokoik i co ważniejsze Żuczek też lubi się w nim bawić. To mi sprawia największą radość. Kolory, które dominują to oczywiście biały i szary. A inspiracją do całego wystroju była tapeta, wzór Mr. Fox zakupiona na ebayu. Ten wzór jest w tym roku bardzo modny u nas, więc cieszę się, że trafiłam. A muszę się przyznać, że ściana jest już wytapetowana od początku 2015 roku - przewidziałam trendy na 2016 :-DDDDDDDDD!!!!!!!!!
 

czwartek, 4 lutego 2016

Powrót do formy

Dziś, a raczej wczoraj był ten dzień!!!! Ten dzień, w którym trzeba było wszystko zmienić. Do dnia "zero" zostało dokładnie 94 dni. A ten dzień "zero" to wesele kuzyna mojego męża. Jest jeszcze trochę czasu żeby wrócić do formy i do swojej wagi 60 kg.



Na dzień dzisiejszy wazę 65 kg i uważam, że nie jest najgorzej, ale wiadomo zawsze mogło być lepiej. Tym bardziej, że od listopada mam urlop od pracy i mogłam ten czas wykorzystać lepiej. Obiecywałam sobie, że jak będe miała całe dnie wolne to będe mogła częściej jeździć na siłownie i zajęcia, będę miała czas żeby zdrowo się odżywiać i ćwiczyć w domu i nic z tego nie wyszło. Przesiedziałam 3 miesiące w domu i na zajęcia jeździłam 2 lub 3 razy w tygodniu, a w domu wogóle nie ćwiczyłam chociaż Ewa Chodakowska krzyczała do mnie z półki. Ze zdrowego i regularnego jedzenia nie wiele wyszło, bo moja mama przyjechała do nas na 2 i pól miesiąca i gotowała te wszystkie pyszne polskie smakołyki. A ja zamiast wykazać się silną wolą to pożerałam te pyszne obiadki i tak przyszło mi dodatkowe 3,5 kilo.

Ale było mineło i teraz trzeba ruszyc tyłek z kanapy i wziąć się ostro za ćwiczenia i zdrowe jedzenie, bo czas leci szybko i zaraz będzie sezon na plażowanie, a ja nie chce obudzić się za pięć trzecia i znów mieć pretensję do wszystkich, że tak wyglądam.


Plan jest taki, żeby co najmniej dwa razy w tygodniu jeździć na zajęcia na siłownie i co najmniej dwa razy w tygodniu ćwiczyć w domu. To na początek, zapisuję to aby mieć większą motywację i w chwilach kryzysu zajrzeć tu i przypomnieć sobie co planowałam osiągnąć. Najgorzej jest zacząć później jest łatwiej.
Dla samej siebie postaram się robić tygodniowe sprawozdania z postępów w ćwiczeniach i diecie. zobaczę dzięki temu jak mi idzie. Zacznę małymi krokami, żadnych wielkich postanowień, bo zazwyczaj nic z tego nie wychodzi.
A więc do boju!!!!!!!!!!!!