Zakładki

poniedziałek, 24 lutego 2014

Pierwsze urodziny

Ach co to była za impreza!!!! Trudno uwierzyć, że mój maluszek skończył już rok.


Dziś będzie o samym przyjęciu. Może przyjęcie to za dużo powiedziane. Obchodziliśmy urodziny w małymy gronie. Chcieliśmy aby w tym dniu byli z nami sami najbliżsi. Ze względu na odległość na urodzinach nie było naszej rodziny. Nie uczestniczyli w nich ani nasi rodzice ani inni członkowie rodziny.
Byli z nami nasi przyjaciele, z którymi znamy się od kilku lat, dwójka ich dzieci, chrzestny Żuczka i właścicielka mieszkania, które wynajmujemy. Łącznie z nami było 6 dorosłych osób i 2 dzieci.


Dzień nie zaczął się najlepiej...
Rano wstałam wcześniej, zeby napić się kawy i brać się za gotowanie pyszności, bo goście mieli być na 15. Kawa zaparzona otwieram lodówkę, żeby wziąć mleko i zamieram. Mój piękny, trzy piętrowy tort już nie był piękny i trzypiętrowy. Masakra skończyłam go robić o 2 nad ranem a o 8 już było po nim. Myślałam, że mnie szlag trafi i klnełam w duchu jak szaleniec. Okazało się, że biszkopt się zapadł pod ciężarem a do tego masa cukrowa położona na krem zaczęła  się rozpuszczać i górne warstwy zaczeły zjeżdżać. Zatrzymały się na ścianie lodówki. Uratowałam tylko tą najmniejszą co była na samej górze. Teraz już wiem, że nie ma co kłaść cukrowej pasty na krem, najpierw należy położyć marcepan a dopiero pastę.
Ale nie ma tego złego... Tort był mały ale smaczny.


Było bardzo rodzinnie i miło. Zjedliśmy obiad,a po obiadku tort i kawa. My dorośli plotkowaliśmy, wspominaliśmy miniony rok,a dzieciaki szalały otwierając prezenty, a Żuczek próbował dotrzymać kroku starszej dwójce. Było naprawdę super, cieszę się, że zorganizowaliśmy urodzinki w domu. Żuczek czuł się swobodnie, nikogo się nie bał, znał wszystkie kąty i dlatego bawił się a nie spędzał czas u nas na rękach.
Na początku mieliśmy plan zrobić urodziny w restauracji ale szybko ten pomysł odrzuciliśmy, bo wiedzieliśmy, że wtedy nie zrelaksujemy się do końca. Musielibyśmy pilnować Żuczka żeby nigdzie się nie puknął, dzieci przyjaciół teżby szalały i oni też musieliby ich pilnować, a w domu wszyscy czuliśmy się swojsko i na luzie.



Zdjęć z urodzinek mamy niewiele bo byliśmy tak przejęci, że nikt nie myślał o zdjęciach. Mamy nagrany film jak śpiewamy sto lat i Żuczek dmucha świeczkę.

PS. Rozłożyliśmy Żuczkowi kilka rzeczy, pierwszą za którą złapał był grzebień. Wydaje mi się, że dla tego, że bardzo lubi się nim bawić i często za niego łapie. Drugą rzeczą, którą wybrał były pieniądze. Wygląda na to, że będzie kasiastym fryzjerem ;-D.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz