Tak naprawdę nie szaleliśmy z przyozdabianiem naszego domku, bo Święta spędzamy w Polsce. Zastanawiałam się nawet czy wogóle ubierać choinkę i zakładać ozdoby ale jak zobaczyłam u sąsiadów migające światełka to też chciałam.
Dziś z Żukiem piekliśmy ostatnie pierniczki, teraz leżą sobie szczelnie zamknięte a my czekamy aż będą mięciutkie. Oczywiście to, że w tej chwili są twardawe nie przeszkadzało mi w konsumpcji kilku sztuk. PS. Słyszałam, że dobrym sposobem na szybkie zmiękczenie pierników jest włożenie przeciętego jabłka do pudełeczka, w którym je przechowujemy.
Jak pewnie w każdym domu i u nas nie mogło zabraknąć orzechów, mandarynek, pomarańczy i śliwek w czekoladzie. Te smaki i zapachy to moje Święta z dzieciństwa. Uwielbiam ten okres, te przygotowania, te zapachy pierników, cytrusów i czekolady.
Trochę czasu spędziłam na zrobieniu świątecznych wieńców ale warto było. Jestem z siebie dumna, że udało mi się za pierwszym razem. Na męćzyłam się z tym co wisi nad kominkiem, na początku nie mogłam powyginać gałązek aby miały kształt koła ale jakoś się udało.
A jak u Was przygotowania do Świąt? Ja w przyszłym roku napewno zabiorę się wcześniej za przygotowanie domu na Święta i lepiej wszystko zaplanuje. Teraz wszystko było na szybko i z Żukiem na rękach, bo idą mu dwie górne jedynki i jest koszmarnie marudny, ale jakoś daliśmy radę.
Wiem, że zdjęcia są ciemnę i nie oddają tego jak wszystko wygląda w rzeczywistości ale pogodę mamy deszczową i niestety nic lepszego nie udało się wykombinować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz