Zakładki

poniedziałek, 27 stycznia 2014

weekendowo

Nie dowiary, że już kolejny weekend za nami. Siedze sobie właśnie z ciepłą herbatką i dokładnie za 42 minuty będzie poniedziałek. Czemu te weekendy lecą tak szybko????

A weekend mieliśmy udany i nasz zaczął sie od piątku i to od samego rana. Świętowaliśmy urodziny żukowej mamy (czyli moje ;-D), niedowiary, że to już kolejne i niestety nie z dwójką z przodu. Ale co zrobić czasu się nie cofnie, a tracić go na rozmyślanie "co ja zrobiłam do tej pory", "czy jeszcze coś w życiu osiągnę" czy "nic mnie już ciekawego nie spotka" szkoda.... Sama siebie zaskakuję, że w tym roku nie przeżywałam swoich urodzin, nie zamartwiałam się od tygodni jak to będzie kiedy znów kolejna liczba zmieni się w moim wieku. Ale realizuję swoje jedyne noworoczne postanowienie czyli myśl pozytywnie. U mnie zawsze był z tym kłopot, we wszystkim widzę  (nie wróć)  widziałam tylko najgorsze, szukałam na siłe problemów, a jak jakieś były to żyłam tylko nimi. Kosztowało mnie to sporo zdrowia, zresztą nie tylko mnie, bo poślubiony też nie miał lekko.

Ale miało być weekendowo, że miło, fajnie i rodzinnie. Od tego roku mąż spędza z nami całe weekendy i Żuczątko jest przeszczęśliwe z tego powodu. Tata zajmuje się nim, a mama ma czas na nadrobienie domowych obowiązków, upichcenie jakiegoś fantazyjnego obiadku i jeszcze czas na przyjemności i czas dla chłopaków.

W sobotę jeszcze świętowaliśmy ze znajomymi, był tort i kawka. Poźniej pyszny obiadek i spacerek. Nareszcie (odpukać) po miesiącu chorowania dochodzimy do siebie i wybraliśmy sie na spacerek po prawie dwóch tygodniach siedzenia w domu. Mam nadzieję, że Żukowi przejdzie w tym tygodniu katar i kaszelek i będziemy mogli wrócić do spacerków i na basen.

A dziś siedzieliśmy w domku, bo wiało strasznie, zajadaliśmy się resztką tortu i babeczkami dyniowymi. Gadaliśmy z dziadkami, wygłupialiśmy się i ćwiczyliśmy "kosi-kosi". Ja wyskoczyłam tylko na chwilę na ogród posadzić cebulki kwiatów. Wiem, wiem nie powinnam tego robić ale kupiłam na przecenie cebulki krokusów i tulipanów i już puszczały świeże łodygi. Postanowiłam je wsadzić odrazu do ogrodu, a nie w domu w doniczki i zobaczymy czy coś z tego będzie - raz kozie śmierć ;-D.
 Było super, nie mogę się doczekać następnego weekendu.

PS. Dzień po tym jak umieściłam podsumowanie 11 m-ca zobaczyłam u Żuka lewą górną dwójkę i to już całkiem pokaźną. Musiała się ptrzebić z 1,5 tygodnia temu, a ja nawet jej nie zauważyłam. Mamy więc 5 zęboli a nie 4 jak napisałam.

Dobranoc Wszystkim

1 komentarz: