Tak naprawdę to niewiele odpoczełam i urlop nie był taki jak zaplanowałam. Wszystko się pokomplikowało, długi czas nie mogłam dość do siebie po śmierci taty, zresztą cały czas nie mogę, musieliśmy pozałatwiać wiele formalności, papierów, wizyty w urzędach nie miały końca. Nigdzie tak naprawdę nie pojechaliśmy, ani nad morze lub jeziorko. Czas spędzaliśmy w ogródku ale i tak było super.
Siedzę i pakuję nasze rzeczy i na co nie spojrze to przypominają mi się jakieś fajne zdarzenia.
Szkoda, że skończy się wysiadywanie na kocyku z Kacperkiem, długie spacerki w piękne słoneczne dni, spotkania z rodzinką, wypady na zakupy i inne rzeczy, które sprawiają nam przyjemność.
Tak zastanawiam się jak ja to wszystko zapakuję i jak dam sobie radę na lotnisku. Jestem sama z Kacperkiem, mam duży bagaż, wózek i bagaż podręczny. Mam nadzieję, że jutro wszystko pójdzie sprawnie i ta podróż minie bez większych przygód. Chociaż jak teraz już myślę o tej naszej wyprawie to brzuch mnie boli z nerwów.
Jeszcze nie wyjechałam a już tęsknie za rodzinką, domem i krajem. Ach czemu nie mogę wygrać w totka i wrócić do domu...
Niżej kilka fotek z wakacji
owoce z przydomowego ogródka |
Żuczek ćwiczy przekręcanie się na plecki |
z babcią na spacerku |
oj chyba idą zęby |
mój ulubiny deptak |
i na koniec orzechy, które przypominają o nadchodzącej jesieni |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz