Zakładki

sobota, 7 września 2013

W czasie wakacji dużo czasu spędzałam z moją kuzynką, która jest mamą 9 miesięcznej ślicznej Amelki. Bardzo lubiłam nasze spotkania, bo Żuk naprawdę dużo nauczył się obserwując malutką.

Jednak podczas tych spotkań musiałam wykazać się dużą cierpliwością. A dlaczego a no dlatego, że ciągle słyszałam od kuzynki, jej rodziców dlaczego on jeszcze nie siedzi, nie chodzi w chodaku, nie je tego czy tamtego i setki innych dlaczego???? oraz złote rady czyli:
  • nie karm go zadługo piersią bo twoje mleko nie jest już wartościowe,
  • sadzaj go częściej to sam się nauczy,
  • za późno zaczęłaś wprowadzać mu nowe produkty, rozszerzać dietę,
  • zacznij używać tańsze pieluchy i smaruj pupę bo będzie miał odparzoną,
  • karm go częściej,
  • po co go tyle smarujesz kremem przeciw słońcu, skoro leży większość w wózku
  • wkładaj go do chodaka,
i milion innych i nie pomagało moje tłumaczenie, że mleko moje jest wciąż dla niego dobre, że skoro Kacper wciąż chce tej bliskości i cieszy się na cycusia to ja mu tego nie odmówie, że skoro jest karmiony cycem to jego dietę rozszerza się później.
Tłumaczenie, że nie ma co sadzać dziecka na siłe lub stawiać na nóżki lub wsadzać do chodzika jeżeli samo nie jest na to gotowe, że jest to nie dobre dla jego kręgosłupa, że można zrobić więcej krzywdy niż dobrego, że na każdy etap przyjdzie pora i kiedy będzie gotowy to zacznie siadać.
Nie pomogło kiedy mówiłam, że Kacper nie jest smarowany żadnym kremem do pupci i używa pampersy i nigdy nie miał żadnych odparzeń, zaczerwienień. Jego dupcia jest śliczna i zdrowa pomimo 30 stopniowych upałów. A gdy zasugerowałam jej, że może ona nakłada zadużo kremu na pupcię (ponieważ mała miała strasznie odparzoną pupcię, bardzo czerwoną - wyglądało to przerażająco) i to jest powodem odparzeń usłyszałam, że ona (kuzynka) wie lepiej bo jest opiekunem w żłobku.

I milion moich argumentów nie przekonywały ich. A oni byli oburzeni tym, że ja nie zgadzam się z ich argumentami i ich zdaniem.

Ja wiem, że każdy wychowuje dziecko tak jak uważa, że nikt nie musi słuchać moich argumentów lub brać mojego zdania pod uwagę i uważam, że ja też nie muszę. Jestem myślącym człowiekiem, może nie zawsze postępuje słusznie, mam swoje zdanie na pewne sprawy i każdy powinien je uszanować. Może się z nimi nie zgadzać, może coś zasugerować ale narzucać w nachalny sposób swoje zdanie - nie jest to dobry sposób. Kilka razy czułam się jak na sali sądowej gdzie osądzano mnie jak ja wychowuje dziecko i wytykano co robię źle.

Pewnie w przyszłości wyjdzie jak nasz plan na wychowanie dzieci się sprawdził i czy my jako rodzice daliśmy radę ale uważam, że każde dziecko jest inne i nie wszystkie muszą siedzieć i jeść wszystko w wieku 5 miesięcy.
Myślę, że radzimy sobie całkiem nieźle a najlepszym dowodem tego jest uśmiechnięta buzia Żuczątka.



A jak u was było z rodzinnymi radami??/??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz