Zakładki

poniedziałek, 15 lipca 2013

Dlaczego w życiu już tak jest, ze kiedy myślisz, że jesteś szczęśliwy i masz już wszystko, los musi przypomnieć o sobie. Dlaczego nie możemy być szczęśliwi, dlaczego szczęście tyle nas kosztuje.

Kiedyś nie doceniałam tych wszystkich chwil, które spędzałam z najbliższymi. Nie celebrowałam ich tak jak powinnam. Liczyły się studia, praca, wyjścia z koleżankami, imprezy. Wiem, ze młodość ma swoje prawa. Jesteśmy niezależni, możemy robić to co chcemy.

Doceniłam to wszystko dopiero jak wyjechałam z kraju. Odczułam ich brak tak mocno, że przez miesiąc po przylocie do Szkocji nie mogłam dojść do siebie. Każda rozmowa z rodzicami zaczynała się od płaczu, nie umiałam sobie poradzić bez nich. Nigdy wcześniej nie mieszkałam bez nich, a tu nagle taka zmiana. Byli tak daleko o de mnie, nie mogłam sobie poprostu wsiąść w auto i do nich pojechać.

Zawsze mnie wspierali, tłumaczyli, pomagali we wszystkim. Ukształtowali mnie, pokazywali drogi, którymi mogłam pójść. Każdą moją decyzję, mój upadek omawiałam z nimi, a oni zawsze wspierali i dodawali sił.
To Oni wierzyli, że będziemy mieli dziecko, nawet jak my już straciliśmy nadzieję, oni powtarzali, ze się uda. To oni byli przy mnie kiedy Kacper przyszedł na świat i to oni pomogli mi poznać i zrozumieć tą malutką, bezbronną istotkę.

Kiedy Kacper był już znami pomyślałam sobie, że wygrałam z losem, że mam wspaniałych rodziców i synka. Mam swój wspaniały świat, że jest idealnie. Nic więcej nie potrzebowałam, czułam się spełniona i szczęśliwa.

Moje szczęście nie trwało zbyt długo, do soboty ( 13-07-13 ) do momentu, w którym mąż przekazał mi wieści z Polski. Zadzwoniła moja mama, żebyśmy przyjechali wcześniej do Polski, bo z moim tatusiem jest źle. Z moim najkochańszym, najwspanialszym tatą na świecie. Ciągle nie mogę w to uwierzyć, staram się trzymać ze względu na Żuczka, żeby nie czuł mojego strachu i rozpaczy. Staram się ale chyba mi nie wychodzi, bo Żuczek jest niespokojny i gorzej śpi. Ja wogóle nie mogę spać, snuje się po mieszkaniu, łzy same lecą z oczu i myślę tylko o tym żeby być już w Polsce. Mam pretensje do samej siebie, że tak daleko jestem od domu, że nie mogę być przy tacie, że choroba tak szybko chce mi go odebrać. I ta bezsilność, ze nic nie mogę zrobić, ze nie mogę mu pomóc............

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz