Zakładki

piątek, 31 maja 2013

projekt denko

     W ostatnim czasie pokończyło mi się kilka kosmetyków. Chciałam zestawić je i powiedzieć kilka słów o każdym z nich. Myślę, że taka notka może przydać mi się na przyszłość a i może jeszcze komuś ułatwi wybór. Projekt denko jest bardzo populany na blogach urodowych i wielu kanałach you tube. Dlaczego nie można spróbować czegoś takiego na blogach parentingowych. Przecież mamy również używają wielu kosmetyków a i ich pociechy również.
     Dziś przedstawie kilka denek, które pokończyłam, no to zaczynamy:

 
 
      Powyżej wszystkie denka razem. A zdjęcie niżej przedstawia kosmetyki i produkty jakie używamy do pielęgnacji Żuka.
      Zaczynając od lewej mamy:
  • Chusteczki Huggies zielone (natural care) - są całkiem niezłe, mają przyjazny skład (zajrzyjcie do Sroki, ona robiła porównanie http://www.srokao.pl/2013/01/analiza-chusteczki-nawilzane.html) dobrze nawilżone, dobrze się nimi czyści zbierają wszystko co powinny ;-D, łatwo wyciąga je się z opakowania ( trochę gorzej już pod koniec jak zostanie tylko kilka sztuk w opakowaniu). Na początku miałam problem z przyzwyczajeniem się do ich zapachu, nie podchodzi mi zupełnie, ale przywykłam. Ja osobiście jestem z nich zadowolona i używam ich cały czas.
  • Fairy żel do prania, nie ma co się rozpisywać, jest ok ładnie pachnie dopiera ubranka, nawet te naznaczone kupą ;-D i najważniejsze nie uczula Żuka.
  • Hipp oliwka - uwielbiam, używam ja i Żuk. Jest bardzo wydajna, ładnie i szybko się wchłania, nie zostawia lepkiego filtru na ciele i ma przyjemny zapach. Nie zawiera parabenów ani innych świństw.
  • Ibuvit D - witamina D dla Żuka w postaci rybek, którym ukręca się ogonek i trzeba wstrzyknąć zawartość do dziubka maluszka. Nie wiem jakie są inne dostepne na rynku i czy są lepsze czy gorsze. Ja używam tych i nie są złe, czasem ciężko trafić z zawatością do buźki i czasami boję się aby te rybki nie wpadły mu do buźki.
  • waciki z Lidla - używam ich ja i Żuk. Żukowi przemywam za ich pomocą buźkę, są dobre dosyć grube i nie rozwarstwiają się.
     A teraz to co używała mama:

Żele do mycia twarzy jeden z Biodermy seria Sebium a drugi to mydełko w żelu Clinique. Zacznę od Biodermy - łatwo się aplikuję (pompka super rozwiązanie) ale konsystencja żelu jest dosyć rzadka i nie pieni się jakoś mocno. Zazwyczaj musiałam użyć dwóch pompek na twarz żeby ją dobrze umyć. Nie do końca zmywa makijaż, zostają smugi po tuszu do rzęs lub cienie -w okolicach rzęs. Nie ma żadnego zapachu, a skóra po nim nie jest ściągnięta.

Żel Clinique - łatwo się aplikuje i jest bardzo gęsty, wystarczy tylko jedna pompka na umycie całej twarzy i dekoltu. Super się pieni, łatwo usuwa makijaż, a skóra jest dobrze oczyszczona i świeża. Nie ma żadnego zapachu, nie podrażnia oczu jest na prawdę bardzo delikatny.

Porównując oba zdecydowanie wolę Clinique i do niego na 100 % wrócę.

 
 
 
 
 
 Sanex żel do kąpieli i pod prysznic jest bardzo fajny ładnie się pieni, nie zawiera zadnych parabenów, substancji zapachowych i innych świństw. Zaczełam go używać będąc w ciąży i używam do tej pory bo nie zostawia na skórze żadnego ostrego zapachu. Także po kąpieli czy prysznicu Żuk czuje zapach mamy
My coconut island - żel pod prysznic mi kojażył się bardziej z mleczkiem. Ślicznie pachniał kokosami, zapach pozostawał na skórze dosyć długo dlatego jeżeli ktoś aplikuje balsam po kąpieli to najlepiej w tym samym zapachu. Nie zauważyłam aby wysuszał mi skórę. Zel jak żel ale nie wiem czy do niego wrócę.
 
 
 Lanshion - wkładki laktacyjne bardzo fajne i bardzo chłonne. Mają pasek z klejem na górze i na dole dzięki czemu bardzo dobrze trzymają się biustonosza i pomimo tego, że kilka razy odpina się miseczkę do karmienia zostają na miejscu. Są dosyć drogie ale warte swojej ceny.
Lactacyd - płyn do higieny intymnej, cóż mogę powiedzieć, dla mnie bomba. Używam go od wielu lat i wciąż jestem zadowolona. Nie podrażnia a to najważniejsze polecam ;-D
O płatkach wspomniałam wyżej.

 
 
Johnson's baby - szmpon do włosów używa mama zamist Żuka. Używam dla tego, że jest dużo delikatniejszy niż szampony dla kobiet i mam nadzieję, że skład też jest trochę lepszy. Pewnie nie jedna mama wie jaki jest także nie ma się co rozpisywać. Ładnie się pieni i nie szczypie w oczy ;-b, a włosy są po nim ślniące i miękkie.
Boots peeling do ciała - taki sobie za tą cenę myślę, że można znaleźć coś dużo lepszego. Nie był za mocny, taki w sam raz, w miarę wydajny ale zapach miał dziwny ciężko go opisać. Poprost nie podpasował mi. Wolę opcję domową czyli peeling kawowy.
Hipp - jw.

2 komentarze:

  1. Gdzie nabyłaś Sanex żel bo z tego co piszesz ma niezły skład :) ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochana Sroko, aktualizowałam post i dodałam zdjęcie składu. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że ma sls i pewnie inne jakieś dziwne składniki. Ale dla mnie jest naprwdę ok nie uczula i nie podrażnia mi skóry.

    Nabyłam go w Angli gdzie mieszkam, w Polsce do tej pory nigdzie go nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń