Zakładki

niedziela, 6 stycznia 2013

last day at work

Nareszcie dziś nastał ten dzien, na który wyczekiwałam od dawna - ostatni dzień w pracy.
Czekałam na tę chwilę tak długo, moje nogi, plecy i brzuszek równierz. Dostałam nieźle w kość przez te 8 m-cy. Na początku zmagałam się z nudnościami i wymiotami (strasznymi) oraz bólem pleców.Pierwszy trymestr przypadł na lato czyli sezon w mojej pracy, padałam na twarz. Wracałam i płakałam mężowi, że nie dam już rady. Na dokładkę miałam zmiany po 12 godzin i epizod gdzie pracowałam 19 dni bez dnia wolnego było super :(. Później po 4 m-cu polepszyło się wymioty coraz rzadziej, mniej ludzi w pracy było całkiem miło aż do Świąt, gdzie znów istny szał. Brzuch z przodu utrudniał wszystko, skóra swędziała i miałam wrażenie, że brzuch ciągnie mnie w dól, ból plecó i nóg powrócił ale.... to już za mną. Oficjalnie od dziś od godziny 11 jestem wolna. Mam 7 dni urlopu a potem zaczynam macieżyńskie. Nie mogę się doczekać, nie muszę się już nigdzie spieszyć.
Na jutro zaplanowałam dzień lenia. Nie robię nic leżę z Kacperkiem brzuchem do góry i się relaksujemy. Ugotuję tylko obiadek dla mężusia, żeby nie było ;)
źródło: ex-bones.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz