Zakładki

niedziela, 13 stycznia 2013

weekend

Oj dzieje się, tyle rzeczy było do zrobienia i ciągle jeszcze tyle trzeba zrobić. Kończy się pierwszy tydzień mojego urlopu, jeszcze dwa dni zostały, a od środy zaczynam urlop macieżyński.
Piątek zleciał mi na praniu i prasowaniu Młodego rzeczy. Cały dzień praktycznie prasowałam i rozwieszałam pranie. Pod wieczór czułam już jak brzuch mnie ciągnie i jak rwą mnie nogi i plecy.
źródło: sieć
W sobotę jak mąż wrócił z pracy zagoniłam go do malowania małego pokoju, żebyśmy mogli w końcu zrobić porządki na górze. Musimy poprzenosić szafę z sypialni do małego pokoju, żebyśmy mieli miejsce na łóżeczko i komodę dla Maluszka. Ja rano powynosiłam te rzeczy które mogłam, a później mężulek wyniósł resztę i zaczął malować. Później zrobiłam obiad i dokończyłam prasowanie.
Zostało mi jeszcze do prania pościel i mata edukacyjna.
A dziś byliśmy już na zakupach, bo wczoraj padł nam telewizor. Mąż pomalował pokoik drugi raz i teraz tylko czekamy aż wyschnie farba i będziemy mogli ustawiać szafę i komody. Nie mogę się już doczekać ;-). Myślę, że jeszcze dwa dni i nareszcie będzie porządek w domu.
A teraz uciekam muszę powycierać wszystkie listwy przypodłogowe po farbie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz